Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Ad Amabilem Venustatem Cincinni by Evenings. (PL) Lyrics

Genre: misc | Year: 2018

myśli mi nie siedzą, mają postać?

to kontrolowane szaleństwo stało się pod powierzchnią blizną
czas leczy rany, a to metronomiczna odmierzona statystyka tylko

stagnacja rozwiązała komuś wszystkie mięśnie
teraz dezinformacja przewodzi w społeczeństwie
niepomyślnie, standardowo - co raz częstsze jest to podejście
nikomu nie życzę - by tyrał na własne zejście jak antropomorficzny robot
póki sterujemy sami sobą, ale ekonomia już nam zapisała demaskację w tarot
a czerń spowiła przeszłości wersje, oszczerstw..nalot.

między mną a światem - liczne nadużycia są w cenie
chciałbym potrafić co rano zagrzewać do walki siebie
kolejny oklepany truizm - odbijam się od trumny
wiem o czym mówić, hajs to nie ja... nie będę a..biznesmenem
apodyktyczny jak te pustki z wybiegu, tu konwergencja
jak się podnieść, gdy to pragnienia są źródłem cierpienia?
miasto boga, wiesz o co chodzi ryju, to moja entelechia
sieka w głowie jak po godzinach Merzbowa bowiem
nie zrobię nic na pokaz, ludzkie dzieci jak tkwią, to w czarnych blokach
odyseja, ja tam czuję jedno, pod płaszczem milionów - agonia
czyli to samo
nie wrzucaj mi, że nie znam danego uczucia
bo każdy ma własną wizje wszystkiego - która może być nieco różna
i automatycznie gnając do pracy co rano
każdy z nich już do końca będzie witał się z osobistą prawdą
a wracając
Sepultura w grobach - czuję te ścięte drzewa
nie ruszyłem się do przodu, wciąż w tym samym miejscu mieszkam.
2:21 brakuje nam powietrza, z kory naturalna orkiestra
jej destrukcja? witamy postęp, zmiana okręgów
homonimy, anafory, wielokrotne - w tym świetle, wszystko za proste
nieosiągalne, jak składowe wiążące w węzłach wilka Fenrira
nawet gdy czasy są trudne - atakuje na umysłach druga Katrina
chowam się między książkę a półkę, by śnić pośród wizji, pływać
Poe, Różewicz, Carver, rozbijam biwak, echa krzykaczy w oddali słychać
bo mam dość literatury 2.1 wieku wynikającej z chęci zarobku i.. obiegu
podczas tych nocy polarnych, otaczają mnie zorze i na moment
wszystko przestaje się sypać
nie czuję nic, nawet tych drzew - gdy pośród nich chodzę, rozrzucając karty
i plany mandali kwazary, - z celem zmiany stanu na plazmę
rozcierają się myśli skupienia o kości dyskurs - stawiam na czarne
najciemniejsze bloki i lochy, Kubrick, dlaczego myślę o tym znowu?

podziemne przejścia aktów nagiej paniki, czy martwej natury
chłód Cthulhu i cień martwych wzgórz, prastary ród - armia i biznes
powiedziałbym ci, że jestem nowym Ginsbergiem
lecz ego nie pozwala mi zanurzać się tak ślepo w cudowną wizję, hołduję zmianom
nadal jestem tylko sobą, egzaltowana rutyna wyrobiona - statystycznie
czas upłynął? a ja nie chcę nic więcej. analogicznie.

gaszę światło
szept miasta za oknem
na pewno jutro - cały świat znów dogonię.
demony mogą słuchać wibracji naszych łez
shit gets bang'd, ale nazwij to jak chcesz.