Bzzz by Estragon Lyrics
Lunatyk wstaje
Jest 5:30, pije kawę
Nie zdąży nic zjeść
Wychodzi z domu
Wsiada do samochodu
Odjeżdża
W drodze mija ludzi
Którzy próbują złapać równowagę na poprzewracanych beczkach
Nieskutecznie
Włącza radio
Leci piosenka o końcu świata (The car's on fire)
Lunatyk zajeżdża przed pracą na stację benzynową
Tankuje bak do pełna
Bagażnik po brzegi wypełnia puszkami z napojami gazowanymi
Bez słowa płaci przy kasie
Czerwone światło
Lunatyk zniecierpliwiony wybija rytm postukując palcami o skórzaną obręcz kierownicy
Pomarańczowe
Lunatyk gładzi główkę skrzyni biegów jakby gładził głowę swojej dziewczyny
Zielone
Siła napędu sprawia, że lekko pochylony rusza
A wiatr przelatuje mu między palcami
Dojeżdża do biura
Niektóre pszczoły nie umierają, tylko
Zasypiają pod ziemią
Eksperci twierdzą, że szykują się prawdziwy pszczeli szoah
Owady padać będą
Jeden po drugim
Nie można będzie temu zapobiec
I cała populacja wyginie w ciągu zaledwie kilku lat
Tego nie da się cofnąć
Choć naukowcy chcą stworzyć sztuczne pszczoły
Lunatyk kończy pracę, jest ciemno
Po 12 godzinach znowu wsiada do auta zaparkowanego pod firmą
Włącza radio
Lecą wiadomości
Z jedną ręką na kierownicy niczym jednoręki bandyta
Odjeżdża
Licząc, że znowu rozbił bank
Lunatyk staje w korku
Relaksuje go dźwięk nerwowych klaksonów które
Brzmią aż po horyzont
Lunatyk wysiada rozprostować kości
Robi sobie krótki spacer
Zapala papierosa
Mija kilka aut
Gasi
Wsiada z powrotem
Podjeżdża do nocnego sklepu
Kupuje opał na grilla, na weekend
I układa go na tylnym siedzeniu
Odjeżdża
Rozpędzony pod domem nie parkuje, ale
Z całym impetem uderza w ścianę
Niektóre pszczoły nie umierają, tylko
Płoną żywym ogniem
Jest 5:30, pije kawę
Nie zdąży nic zjeść
Wychodzi z domu
Wsiada do samochodu
Odjeżdża
W drodze mija ludzi
Którzy próbują złapać równowagę na poprzewracanych beczkach
Nieskutecznie
Włącza radio
Leci piosenka o końcu świata (The car's on fire)
Lunatyk zajeżdża przed pracą na stację benzynową
Tankuje bak do pełna
Bagażnik po brzegi wypełnia puszkami z napojami gazowanymi
Bez słowa płaci przy kasie
Czerwone światło
Lunatyk zniecierpliwiony wybija rytm postukując palcami o skórzaną obręcz kierownicy
Pomarańczowe
Lunatyk gładzi główkę skrzyni biegów jakby gładził głowę swojej dziewczyny
Zielone
Siła napędu sprawia, że lekko pochylony rusza
A wiatr przelatuje mu między palcami
Dojeżdża do biura
Niektóre pszczoły nie umierają, tylko
Zasypiają pod ziemią
Eksperci twierdzą, że szykują się prawdziwy pszczeli szoah
Owady padać będą
Jeden po drugim
Nie można będzie temu zapobiec
I cała populacja wyginie w ciągu zaledwie kilku lat
Tego nie da się cofnąć
Choć naukowcy chcą stworzyć sztuczne pszczoły
Lunatyk kończy pracę, jest ciemno
Po 12 godzinach znowu wsiada do auta zaparkowanego pod firmą
Włącza radio
Lecą wiadomości
Z jedną ręką na kierownicy niczym jednoręki bandyta
Odjeżdża
Licząc, że znowu rozbił bank
Lunatyk staje w korku
Relaksuje go dźwięk nerwowych klaksonów które
Brzmią aż po horyzont
Lunatyk wysiada rozprostować kości
Robi sobie krótki spacer
Zapala papierosa
Mija kilka aut
Gasi
Wsiada z powrotem
Podjeżdża do nocnego sklepu
Kupuje opał na grilla, na weekend
I układa go na tylnym siedzeniu
Odjeżdża
Rozpędzony pod domem nie parkuje, ale
Z całym impetem uderza w ścianę
Niektóre pszczoły nie umierają, tylko
Płoną żywym ogniem