Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Karawana by Ero JWP Lyrics

Genre: rap | Year: 2021

[Refren: Miodu]
Z tyłu sztylecik, z przodu kwiaty, bomboniera
Ile bym znaczył tłumaczył, to nie dociera, nie
To, co mam – sam zbudowałem to od zera
Ta karawana pędzi wciąż, nie zatrzymasz mnie
Kolejny tune ciebie boli i uwiera
Ile bym pisał, to nisza, już cisza już lepsza jest
Znajdziesz mnie tam, gdzie ganja i tabakiera
Ta karawana pędzi wciąż, nie zatrzymasz mnie

[Zwrotka 1: Ero]
Psy szczekają, karawana idzie dalej
Droga utorowana, bo wkładam w nią cały talent
Biorąc majk wiedziałem, że nie w każdym znajdę fana
I że może ich zaboleć, jak ogarnę, co mam w planach
To nie fatamorgana, co widzę, cieszy mi oko
Numery wchodzą blokom, jakby weszło mi w lotto
Ero nie Elon, lecz także miеrzy wysoko
I nie trzeba mi rakiet, wystarczy niеzły mikrofon
Rzeczy istotą jest, że mogę nie mieć czasu
Na ping-pong z balasami, co jeszcze nie wyszli z lasu
Mam misję i potencjał, żarkę i benzynę
Wszystko płonie, wjeżdżam walcem na rynek
I ma być cymes, ma być tak, jak mi na rękę
I to bardziej brightening niż netto 2900
Życie ma być piękne wśród bliskich, dobrych dusz
I jak coś cię ściąga w dół, to po prostu to puść
[Refren: Miodu]
Z tyłu sztylecik, z przodu kwiaty, bomboniera
Ile bym znaczył tłumaczył, to nie dociera, nie
To, co mam – sam zbudowałem to od zera
Ta karawana pędzi wciąż, nie zatrzymasz mnie
Kolejny tune ciebie boli i uwiera
Ile bym pisał, to nisza, już cisza już lepsza jest
Znajdziesz mnie tam, gdzie ganja i tabakiera
Ta karawana pędzi wciąż, nie zatrzymasz mnie

[Zwrotka 2: Paluch]
Moja karawana leci jak impala na trzydziestkach
Miażdży wszystkich śmieci, co szukają szans w afterkach
Gdybyś kurwa nie zaczepił, nie znaliby cię starzy
O tym stylu i szacunku możesz tylko marzyć
Trapujący coś tam warczą, zwraca im się karma
Bycie w grze jest dla nich pracą, gdzie zarabia pracodawca
Szybko tracą fason, kiedy popularność spada
Wasza ksywa z moich ust zawsze, gdy pluję, wypada
Hejty po cichu bóldupią, wypisują [?]
Z komputera z swojej starej w przerwie od obiadu
Dla was jestem JWP – Jaśnie Wielmożny Paluch
I pierdolę wasze zdanie, jak tysiące moich fanów
Pierdolony self-made bez grama pozerki
Zróbcie kurwa przejście wszystkie rapowe modelki
Nie pierdol, co jest trendy i który jest na czasie
Bo wszystko, co najlepsze, słuchanie, zanim poznacie
[Zwrotka 3: Miodu]
Kurwa mać, nie nawidzę się lać, latam z bazuką
Słyszę strzał, robię pow-pow, ten świat jest suką
Będę miał, co będę chciał i chuj z nauką
Hejter wstaje rano od razu z bolącą dupą
Mam do tego dystans, nie umiesz tego wygrać
Możesz mnie co najwyżej cmoknąć w środek motocykla
Prawda jest przykra jak atrybut hejtera
Jedyna myszka, którą znasz, to ta od komputera
Wciąż jestem taki i taki, masz na mnie haki
A tracki blisko padaki, jak ptaki, ataki lecą w sieć
To nie kamora, to chore, fora od porad
To pora, ujrzeć to pora, paluszkami nie naciska się

[Refren: Miodu]
Z tyłu sztylecik, z przodu kwiaty, bomboniera
Ile bym znaczył tłumaczył, to nie dociera, nie
To, co mam – sam zbudowałem to od zera
Ta karawana pędzi wciąż, nie zatrzymasz mnie
Kolejny tune ciebie boli i uwiera
Ile bym pisał, to nisza, już cisza już lepsza jest
Znajdziesz mnie tam, gdzie ganja i tabakiera
Ta karawana pędzi wciąż, nie zatrzymasz mnie

[Outro / Scratche: DJ Falcon1]