No name by Ero, Kosi Lyrics
[Zwrotka 1: Kosi]
Zakładam oksy na oczy, wychodzę gdzieś na ulicę
Życie tu owszem się toczy, ja nie chcę tkwić na mieliźnie
Choć słońce nam świeci, niektórzy zostaną w cieniu
Szukamy ciągle rozwiązań, swoich codziennych problemów
Niosę tu bagaż doświadczeń, lecz nadal czuję się młodo
Znowu deszcz pada nad miastem i wtedy czuję się błogo
Choć już nie latam z flamastrem, dobrze czytam te mury
Pod dachem siadam na ławce, chwytam sobie dwie chmury
Ulice opustoszałe, akurat dla mnie to świetne
Idę po mieście pomału, samuraj w deszczu nie biegnie
Tamci niech szerzą swe brednie i częściej nic mnie nie dziwi
Oddycham ciężkim powietrzem w tym świecie dziwnych decyzji
Unikam szybkich decyzji, nie szukam wrażeń na siłę
Nie stawiam zysków nad wszystkim, dobrze się bawie i tyle
W mojej Warszawie, gdzie żyję od Żoliborza po Służew
Tworzymy razem tu siłę, muzyka słowa i ludzie
[Refren: Łajzol]
Ej, nie moja sprawa jeśli wjedziesz po fame
Lecz jak się ponad stawiasz to nie jesteś okej
Mi Wawa płaci tu respekt jak jebany Dotpay
A żaden z moich braci to nie jest No Name
Nie moja sprawa jeśli wjedziesz po fame
Lecz jak się nie przedstawiasz to nie jesteś okej
Mi Wawa płaci tu respekt jak jebany dotpay
A żaden z moich ludzi to nie jest No Name
[Zwrotka 2: Ero]
Co dnia mam dylemat, ilość pytań jest spora
Skąd brać mam gdy nie mam, a jest potrzebne na wczoraj
Jak się uporać z tym, że ciągle nie mam czasu
Jak mam czas nie mam hajsu, szukam wyjścia z impasu
Szukam igły w stogu siana i jak ślepiec gówno widzę
Może tak jak diller szuka siana lecz w stogu igieł
W życiu się pogubiłem, ale już je znalazłem
Robiłem rzeczy które dziś sam uznaje za złe
Nigdy nie byłem tu błaznem, ale owszem śmieszkiem
W bombingu i rapie chciałem być bossem w mieście
I, troche jestem nawet hater mi przyzna
Po wczorajszych wybojach dziś mi przypomina blizna
Do okoła dziczyzna, często tylko chce spokój
Mój fach to nie łatwizna, łatwo tu tylko o wrogów
Wszystko w okoł to produkt, coraz trudniej o duszę
Ja biorę kartkę i piszę, bo coś czuję że muszę
[Refren: Łajzol]
Ej, nie moja sprawa jeśli wjedziesz po fame
Lecz jak się ponad stawiasz to nie jesteś okej
Mi Wawa płaci tu respekt jak jebany Dotpay
A żaden z moich braci to nie jest No Name
Nie moja sprawa jeśli wjedziesz po fame
Lecz jak się nie przedstawiasz to nie jesteś okej
Mi Wawa płaci tu respekt jak jebany dotpay
A żaden z moich ludzi to nie jest No Name
Zakładam oksy na oczy, wychodzę gdzieś na ulicę
Życie tu owszem się toczy, ja nie chcę tkwić na mieliźnie
Choć słońce nam świeci, niektórzy zostaną w cieniu
Szukamy ciągle rozwiązań, swoich codziennych problemów
Niosę tu bagaż doświadczeń, lecz nadal czuję się młodo
Znowu deszcz pada nad miastem i wtedy czuję się błogo
Choć już nie latam z flamastrem, dobrze czytam te mury
Pod dachem siadam na ławce, chwytam sobie dwie chmury
Ulice opustoszałe, akurat dla mnie to świetne
Idę po mieście pomału, samuraj w deszczu nie biegnie
Tamci niech szerzą swe brednie i częściej nic mnie nie dziwi
Oddycham ciężkim powietrzem w tym świecie dziwnych decyzji
Unikam szybkich decyzji, nie szukam wrażeń na siłę
Nie stawiam zysków nad wszystkim, dobrze się bawie i tyle
W mojej Warszawie, gdzie żyję od Żoliborza po Służew
Tworzymy razem tu siłę, muzyka słowa i ludzie
[Refren: Łajzol]
Ej, nie moja sprawa jeśli wjedziesz po fame
Lecz jak się ponad stawiasz to nie jesteś okej
Mi Wawa płaci tu respekt jak jebany Dotpay
A żaden z moich braci to nie jest No Name
Nie moja sprawa jeśli wjedziesz po fame
Lecz jak się nie przedstawiasz to nie jesteś okej
Mi Wawa płaci tu respekt jak jebany dotpay
A żaden z moich ludzi to nie jest No Name
[Zwrotka 2: Ero]
Co dnia mam dylemat, ilość pytań jest spora
Skąd brać mam gdy nie mam, a jest potrzebne na wczoraj
Jak się uporać z tym, że ciągle nie mam czasu
Jak mam czas nie mam hajsu, szukam wyjścia z impasu
Szukam igły w stogu siana i jak ślepiec gówno widzę
Może tak jak diller szuka siana lecz w stogu igieł
W życiu się pogubiłem, ale już je znalazłem
Robiłem rzeczy które dziś sam uznaje za złe
Nigdy nie byłem tu błaznem, ale owszem śmieszkiem
W bombingu i rapie chciałem być bossem w mieście
I, troche jestem nawet hater mi przyzna
Po wczorajszych wybojach dziś mi przypomina blizna
Do okoła dziczyzna, często tylko chce spokój
Mój fach to nie łatwizna, łatwo tu tylko o wrogów
Wszystko w okoł to produkt, coraz trudniej o duszę
Ja biorę kartkę i piszę, bo coś czuję że muszę
[Refren: Łajzol]
Ej, nie moja sprawa jeśli wjedziesz po fame
Lecz jak się ponad stawiasz to nie jesteś okej
Mi Wawa płaci tu respekt jak jebany Dotpay
A żaden z moich braci to nie jest No Name
Nie moja sprawa jeśli wjedziesz po fame
Lecz jak się nie przedstawiasz to nie jesteś okej
Mi Wawa płaci tu respekt jak jebany dotpay
A żaden z moich ludzi to nie jest No Name