Decyduj by Epis Dym KNF Lyrics
[Zwrotka 1: Epis]
Jak zrobisz pierwszy krok to pół metra za nami
Lepiej maszerować swoim tempem, niż biegać z durniami
Jesteśmy skazani na siebie, na swe ciało
Ale możesz użyć dłuta jak, jak Michał Anioł
Szarpiesz się po więcej, no bo czujesz siłę
I z pierwszego kroku zbierałeś pierwszą milę
Tyle jest za nami, tyle jeszcze przed nami
Że nie chcę o tym myśleć, a żyć tymi chwilami
Ludzkimi słabościami karmią się ci ludzie
Ci którzy chcą zniewolić to co masz w naturze
Ciarki na skórze, gdy osiągasz wyższy level
Jesteś jak Dreamliner 787
Ziеmia nie Eden, Ziemia to jеst Ziemia
Nie marzę lecz tyram na własne marzenia
Do unicestwienia dużo nie brakuje
Rząd ma nowe patenty na sterowanie tłumem
[Zwrotka 2: Jongmen]
Decyduj. Masz wybór - wybierasz
Nie będę pierdolił czym pachnie tu melanż
Trzeci raz zaszyty, patrz, szczyty zdobywam
Gram, życie wygrywam, dziś ćwiczę, nagrywam
Nie tęsknię, nie wracam i wcale mi nie żal
Piona kumplom od szklanki i od talerza
Na szachownicy jak król i wieża, nie pionek
Lecę wysoko, mogłem skończyć się w moment
Kiedyś izba i dołek i kratowane - lipa
Napierdolony Jongmen, znów afera i przypał
I wznoszona modlitwa by znowu się upiekło
Tak tu w parę lat mi to życie uciekło
Nie lamentuję, piekło, inni gorzej skończyli
Ja dziś łączę się w bólu z nimi i życzę im siły
Wynik zdobywam, czyli walcz do ostatniej chwili
Myli się chyba każdy, a nikt czoła nie chyli
Nawijam do szczyli gdzie dykta, mefedron
Gdzie znika powoli mózg im, ty weź to pierdol
Gdzie zwitka dychą, nie setką z dilerskiej nokii
Nie wierzysz jak św. Tomasz, to weź mnie dotknij
[Refren]
Do boju szło 300-stu, było ich nie wielu
Leonidas wiedział by cisnąć frajerów
Sterów więc nie puszczaj, honor ponad siano
Masz prawo być jednoosobową armią
Hardcore, trueschool, ambicja, motywacja
Pozdrowienia dla tych co na "wakacjach"
Akcja - reakcja, myśli modyfikacja
Kamehame-Ha energii kondensacja
[Zwrotka 3: Dawid Obserwator]
Idę tam gdzie zamierzyłem, a czasem się boję
Ziomek broni białej linii jak Manuel Neuer
Dobry chłopak, może pojeb, trochę inaczej patrzy
Smutne, że stare konie, a palimy szluga na trzech
Podboje na baletach na to chuja kładę
Ktoś tu znowu szuka dymu, jakby miało być konklawe
Zadłużasz się na trawę, a ten skąpi na lufkę
Szmata już poszła bokiem, a ty spłacasz chwilówkę
Takie tematy jak ona są przeruchane
A ja znowu głupi liczyłem, że trafię ścianę
Miał być amen, a nie ma na szamę, i nawet piątki
A ja nie chcę jak kolega co ma wyrok za [?]
Coś tu jebie amarenom typie o co chodzi?
Coś tu jebie amarenom - koleś co mnie spłodził
Chuj w to ważne gdzie idziesz, a nie skąd pochodzisz
Nowomiejski bastion, Obserwator, wiesz o co chodzi
[Zwrotka 4: Epis]
Witam was serdecznie z przestrzeni wariantów
Zbudujesz własny dom lub dziuplę pełną fantów
Umysł ciągle pragnie, dusza się sprzeciwia
W jednym życiu, własne życie kilka razy rozpoczynasz
Zaczyna się wija o tematy słabe
Szmata to szmata, więc ma wpojoną zdradę
Pieniążki cieplutkie, idziesz po zimnych trupach
By je przytulić nie straszna nawet pucha
Jak benzyna w turbo, ruszasz, czujesz dreszcze
System monetarny zaciska swe kleszcze
Mówi jeszcze więcej wyciśnij tych koni
Ale sam już nie wiesz kogo, dokładnie gonisz
Czego ci brakuje? Czego powiedz stary
Taki będziesz niósł ciężar, jaki wrzucisz na bary
Żyjemy według skali, by opuścić granice
Człowiek zdobywca i twórca ograniczeń
[Zwrotka 5: Mara MDM]
Sterujesz swoim życiem, albo oddajesz je innym
Lecz jak pójdzie nie po myśli, to potem nie szukaj winnych
Ilu naiwnych w szponach nałogu na co dzień
Oddali życie butelce, topiąc się we własnym smrodzie
Obszczany, obrzygany nie pamięta wieczoru
Leci z dnia na dzień, w kolejną część horroru
Inny wstaje co dnia, żonę i dziecko utula
Na 6 do roboty bo nie starczyła matura
W tym kraju za najniższą pensję nie żyjesz w dostatku
Zamiast o luksusach to nawijasz o ich braku
Mówili w domu ucz się, rzucałeś kamieniem w szkołę
Teraz trzeba zmierzyć się z małolackim wyborem
Inwestycja w siebie, to nie jest stracony czas
Włożone wysiłki nigdy nie pójdą w las
Przyjdzie czas, że praca zacznie przynosić owoce
Zapewniona lepsza przyszłość równa się przespane noce
[Refren]
Do boju szło 300-stu, było ich nie wielu
Leonidas wiedział by cisnąć frajerów
Sterów więc nie puszczaj, honor ponad siano
Masz prawo być jednoosobową armią
Hardcore, trueschool, ambicja, motywacja
Pozdrowienia dla tych co na "wakacjach"
Akcja - reakcja, myśli modyfikacja
KAMEHAMEHA energii kondensacja
Jak zrobisz pierwszy krok to pół metra za nami
Lepiej maszerować swoim tempem, niż biegać z durniami
Jesteśmy skazani na siebie, na swe ciało
Ale możesz użyć dłuta jak, jak Michał Anioł
Szarpiesz się po więcej, no bo czujesz siłę
I z pierwszego kroku zbierałeś pierwszą milę
Tyle jest za nami, tyle jeszcze przed nami
Że nie chcę o tym myśleć, a żyć tymi chwilami
Ludzkimi słabościami karmią się ci ludzie
Ci którzy chcą zniewolić to co masz w naturze
Ciarki na skórze, gdy osiągasz wyższy level
Jesteś jak Dreamliner 787
Ziеmia nie Eden, Ziemia to jеst Ziemia
Nie marzę lecz tyram na własne marzenia
Do unicestwienia dużo nie brakuje
Rząd ma nowe patenty na sterowanie tłumem
[Zwrotka 2: Jongmen]
Decyduj. Masz wybór - wybierasz
Nie będę pierdolił czym pachnie tu melanż
Trzeci raz zaszyty, patrz, szczyty zdobywam
Gram, życie wygrywam, dziś ćwiczę, nagrywam
Nie tęsknię, nie wracam i wcale mi nie żal
Piona kumplom od szklanki i od talerza
Na szachownicy jak król i wieża, nie pionek
Lecę wysoko, mogłem skończyć się w moment
Kiedyś izba i dołek i kratowane - lipa
Napierdolony Jongmen, znów afera i przypał
I wznoszona modlitwa by znowu się upiekło
Tak tu w parę lat mi to życie uciekło
Nie lamentuję, piekło, inni gorzej skończyli
Ja dziś łączę się w bólu z nimi i życzę im siły
Wynik zdobywam, czyli walcz do ostatniej chwili
Myli się chyba każdy, a nikt czoła nie chyli
Nawijam do szczyli gdzie dykta, mefedron
Gdzie znika powoli mózg im, ty weź to pierdol
Gdzie zwitka dychą, nie setką z dilerskiej nokii
Nie wierzysz jak św. Tomasz, to weź mnie dotknij
[Refren]
Do boju szło 300-stu, było ich nie wielu
Leonidas wiedział by cisnąć frajerów
Sterów więc nie puszczaj, honor ponad siano
Masz prawo być jednoosobową armią
Hardcore, trueschool, ambicja, motywacja
Pozdrowienia dla tych co na "wakacjach"
Akcja - reakcja, myśli modyfikacja
Kamehame-Ha energii kondensacja
[Zwrotka 3: Dawid Obserwator]
Idę tam gdzie zamierzyłem, a czasem się boję
Ziomek broni białej linii jak Manuel Neuer
Dobry chłopak, może pojeb, trochę inaczej patrzy
Smutne, że stare konie, a palimy szluga na trzech
Podboje na baletach na to chuja kładę
Ktoś tu znowu szuka dymu, jakby miało być konklawe
Zadłużasz się na trawę, a ten skąpi na lufkę
Szmata już poszła bokiem, a ty spłacasz chwilówkę
Takie tematy jak ona są przeruchane
A ja znowu głupi liczyłem, że trafię ścianę
Miał być amen, a nie ma na szamę, i nawet piątki
A ja nie chcę jak kolega co ma wyrok za [?]
Coś tu jebie amarenom typie o co chodzi?
Coś tu jebie amarenom - koleś co mnie spłodził
Chuj w to ważne gdzie idziesz, a nie skąd pochodzisz
Nowomiejski bastion, Obserwator, wiesz o co chodzi
[Zwrotka 4: Epis]
Witam was serdecznie z przestrzeni wariantów
Zbudujesz własny dom lub dziuplę pełną fantów
Umysł ciągle pragnie, dusza się sprzeciwia
W jednym życiu, własne życie kilka razy rozpoczynasz
Zaczyna się wija o tematy słabe
Szmata to szmata, więc ma wpojoną zdradę
Pieniążki cieplutkie, idziesz po zimnych trupach
By je przytulić nie straszna nawet pucha
Jak benzyna w turbo, ruszasz, czujesz dreszcze
System monetarny zaciska swe kleszcze
Mówi jeszcze więcej wyciśnij tych koni
Ale sam już nie wiesz kogo, dokładnie gonisz
Czego ci brakuje? Czego powiedz stary
Taki będziesz niósł ciężar, jaki wrzucisz na bary
Żyjemy według skali, by opuścić granice
Człowiek zdobywca i twórca ograniczeń
[Zwrotka 5: Mara MDM]
Sterujesz swoim życiem, albo oddajesz je innym
Lecz jak pójdzie nie po myśli, to potem nie szukaj winnych
Ilu naiwnych w szponach nałogu na co dzień
Oddali życie butelce, topiąc się we własnym smrodzie
Obszczany, obrzygany nie pamięta wieczoru
Leci z dnia na dzień, w kolejną część horroru
Inny wstaje co dnia, żonę i dziecko utula
Na 6 do roboty bo nie starczyła matura
W tym kraju za najniższą pensję nie żyjesz w dostatku
Zamiast o luksusach to nawijasz o ich braku
Mówili w domu ucz się, rzucałeś kamieniem w szkołę
Teraz trzeba zmierzyć się z małolackim wyborem
Inwestycja w siebie, to nie jest stracony czas
Włożone wysiłki nigdy nie pójdą w las
Przyjdzie czas, że praca zacznie przynosić owoce
Zapewniona lepsza przyszłość równa się przespane noce
[Refren]
Do boju szło 300-stu, było ich nie wielu
Leonidas wiedział by cisnąć frajerów
Sterów więc nie puszczaj, honor ponad siano
Masz prawo być jednoosobową armią
Hardcore, trueschool, ambicja, motywacja
Pozdrowienia dla tych co na "wakacjach"
Akcja - reakcja, myśli modyfikacja
KAMEHAMEHA energii kondensacja