Dzikość by Enson Lyrics
[Zwrotka 1: Enson]
Mamy momenty kiedy pragniemy zabić
Bo kochamy bliźniego jak siebie samego jak Magik
Nienawidzę ludzi bo nauczyli mnie nienawiści
Nie ufam nikomu, to sztuka walki bycia nienaiwnym
To moja wojna, nie ma innych
Ja kontra wygłodniałe owce, niemal wilki
Samotny, do granic niewidzialności
Tak się umiera od pragnienia bycia wolnym
Oni mieli pokazywać jak się lata, jednak
Pokazali świat z lotu ptaka sępa
Zmieniali się z wiekiem, no a my
Pewnie poznamy ich dopiero pod nim
Zmieniali się z wiekiem, no a my
Pewnie poznamy ich dopiero pod nim
Palę mosty jak Terry, ale to nie problem
Od kiedy idę jak Mojżesz
[Refren: Enson i Igrekzet] x2
Dzikość
Kreatury potykają o języki się
Dzikość
Oby tylko nigdy nie dogoniły mnie
[Zwrotka 2: Enson]
Te białe punkty wam będą niemiłe po piach
Kapie na buty ślina, która płynie po kłach
Ile to lat gniewu i furii wygina kark
W pogodni za odorem papieru, którym oddycha świat
Tu dalej jak nie tu
Ręka ręki nie myje a podaje dalej brud
Dane nam życie to cube, jakby
Rzuć rękawice, by zobaczyć jakie ma pułapki
Z nieba nie pada banknot
Ale ludzie, którym brak go
Daj takiemu jeden powód by choć mrugnął okiem ze zgniecionego dachu samochodu
Tu łapy wyginają pręty klatek
But popycha pod nie wypłatę
Dla nich pieniądze są tylko środkiem
Na tarczy ich potrzeb
[Refren: Enson i Igrekzet] x2
Dzikość
Kreatury potykają o języki się
Dzikość
Oby tylko nigdy nie dogoniły mnie
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]
Mamy momenty kiedy pragniemy zabić
Bo kochamy bliźniego jak siebie samego jak Magik
Nienawidzę ludzi bo nauczyli mnie nienawiści
Nie ufam nikomu, to sztuka walki bycia nienaiwnym
To moja wojna, nie ma innych
Ja kontra wygłodniałe owce, niemal wilki
Samotny, do granic niewidzialności
Tak się umiera od pragnienia bycia wolnym
Oni mieli pokazywać jak się lata, jednak
Pokazali świat z lotu ptaka sępa
Zmieniali się z wiekiem, no a my
Pewnie poznamy ich dopiero pod nim
Zmieniali się z wiekiem, no a my
Pewnie poznamy ich dopiero pod nim
Palę mosty jak Terry, ale to nie problem
Od kiedy idę jak Mojżesz
[Refren: Enson i Igrekzet] x2
Dzikość
Kreatury potykają o języki się
Dzikość
Oby tylko nigdy nie dogoniły mnie
[Zwrotka 2: Enson]
Te białe punkty wam będą niemiłe po piach
Kapie na buty ślina, która płynie po kłach
Ile to lat gniewu i furii wygina kark
W pogodni za odorem papieru, którym oddycha świat
Tu dalej jak nie tu
Ręka ręki nie myje a podaje dalej brud
Dane nam życie to cube, jakby
Rzuć rękawice, by zobaczyć jakie ma pułapki
Z nieba nie pada banknot
Ale ludzie, którym brak go
Daj takiemu jeden powód by choć mrugnął okiem ze zgniecionego dachu samochodu
Tu łapy wyginają pręty klatek
But popycha pod nie wypłatę
Dla nich pieniądze są tylko środkiem
Na tarczy ich potrzeb
[Refren: Enson i Igrekzet] x2
Dzikość
Kreatury potykają o języki się
Dzikość
Oby tylko nigdy nie dogoniły mnie
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]