Miejski styl życia by Endefis Lyrics
[Zwrotka 1: Bartosz]
DJ 600V, Endefis
Trafił strzał, słyszysz, styl życia miejski
Z Ciebie szydził, chwycisz, co promocja podklepie
I na co liczysz, że będzie lepiej
Miasto klepie papkę z mózgu, to sklepów [?]
Sprawdzanie walut kursów i jeden bez fuksów
Już spada na dno, ludzie do luksusu garną
Czujesz się w blokach jak z kompanią karną
Na chodnikach twardo, to nie dywan perski
Do miasta wycieczki, zachwycone wystawami sklepów
Teczki biznesmenów i za mało tlenu
Jara Cię to, fast-foody, beton, na ulicach fetor
Na hajs tysiąc metod, może to i dobrze
Ważne, żeby mądrze biletów do lepszego życia nie podrzeć
Los innych nie ostrzegł
Bo jak patrzę na tych ludzi, co każdy z nich oślepł
To mówię "Ty ośle o oczach ślepych
To miasta przepych, którego Ty nie dotkniesz
Całe życie stojąc w oknie, zachwycając się widokiem"
To takie piękne, a tysiące takich okien
W każdej z tych dzielnic, których życie tętni
Sobota, do hipermarketu chętni
Szybko biegnij, a tamten przed nim dołki kopie
Już czujesz, miejski styl życia na topie
[Refren] (x2)
Po miejsku chcesz żyć leszczu, bo mówią mieszczuch
Ja też tu przecież żyję swoim stylem
Po miejsku chcesz żyć leszczu, bo mówią mieszczuch
Po miejsku chcesz żyć leszczu, bo mówią mieszczuch
[Zwrotka 2: Miexon]
Popatrz na wystawy chwytające spojrzenie
Przepełniające oczy nieustającym złudzeniem
Największy dramat - popadanie w rutynę
Zachwyceni tym stylem, szeratony, wille
Widzę tyle, ile Ty, tym wzrokiem nie zobaczysz
Jak masz patrzeć oczyma zakrytymi stale
Gdy nie widzisz nic przez okienne verticale
Zapatrzeni w pic, którym karmi ich miasto
Tracąc swój rozsądek, powtarzając wątek, który
Widać na ich twarzach, stereotypy
Które trudno przełamać, sens ich życia utkwiony
W wysokich gażach, życiowy hazard
Dający awans, kolejny angaż
Z bezpieczną przeszłością, popatrz na nich
Oni są naszą odmiennością, naszą odmiennością
Popatrz na nich, oni są naszą odmiennością
[Zwrotka 3: Bartosz]
Miejski styl życia na topie
Ci mówi to coś Tobie, już niedługo w Europie
Gdzie styl życia wyprowadzą sobie, miejski, nie trzeba
Kompetencji wystarczy, hajs, trochę widzisz, łatwo
Do awansu drogę, kolaborantów, oportunistów
I takich typów w pizdu, materialistów
Bez zajawek, co luksusem [?]
Typ z komórką furtką wchodzi na podwórko
Tam ochroniarz z budką, krótko
Teraz Miechu i Bartosz nawijają o tym, co widzisz na oczy
Jak wychodzisz na chodnik, kolejnej prawdy kropli słuchasz
Słuchając tej zwrotki, rzeczywistości dotknij
A zrozumiesz o czym mówię
Małoletni chłopak, syn, raper w codziennym trudzie
W codziennym trudzie
[Refren] (x2)
Po miejsku chcesz żyć leszczu, bo mówią mieszczuch
Ja też tu przecież żyję swoim stylem
Po miejsku chcesz żyć leszczu, bo mówią mieszczuch
Po miejsku chcesz żyć leszczu, bo mówią mieszczuch
[Zwrotka 4: Miexon]
Manekiny dające mydlić sobie oczy
Podwyższając wartość reklamą Gino Ross
I egzystencja, w której Campari stały motyw
Zachłynęci codziennością, której nie mają dosyć
Ciągły sensacji niedosyć, by kasy [?]
Wybrać rzeczywistość i kosztem innych
Wyjść na czysto, nie chwytając tego
Co znika za szybką, płacąc za wysoką cenę
Za przyjemności, gryzące sumienie
Miejski standard, wariant dający możliwości
Pokazania całkowitej odmienności
Między tymi, co wpadli w nieustanny pościg
Poddani słabości gotowi poświęcić wszystko
Ulegając kryteriom tych, co myślą, aby tylko
Iluzja, widzisz, pokryła rzeczywistość
Ich rzeczywistość pokryła rzeczywistość
DJ 600V, Endefis
Trafił strzał, słyszysz, styl życia miejski
Z Ciebie szydził, chwycisz, co promocja podklepie
I na co liczysz, że będzie lepiej
Miasto klepie papkę z mózgu, to sklepów [?]
Sprawdzanie walut kursów i jeden bez fuksów
Już spada na dno, ludzie do luksusu garną
Czujesz się w blokach jak z kompanią karną
Na chodnikach twardo, to nie dywan perski
Do miasta wycieczki, zachwycone wystawami sklepów
Teczki biznesmenów i za mało tlenu
Jara Cię to, fast-foody, beton, na ulicach fetor
Na hajs tysiąc metod, może to i dobrze
Ważne, żeby mądrze biletów do lepszego życia nie podrzeć
Los innych nie ostrzegł
Bo jak patrzę na tych ludzi, co każdy z nich oślepł
To mówię "Ty ośle o oczach ślepych
To miasta przepych, którego Ty nie dotkniesz
Całe życie stojąc w oknie, zachwycając się widokiem"
To takie piękne, a tysiące takich okien
W każdej z tych dzielnic, których życie tętni
Sobota, do hipermarketu chętni
Szybko biegnij, a tamten przed nim dołki kopie
Już czujesz, miejski styl życia na topie
[Refren] (x2)
Po miejsku chcesz żyć leszczu, bo mówią mieszczuch
Ja też tu przecież żyję swoim stylem
Po miejsku chcesz żyć leszczu, bo mówią mieszczuch
Po miejsku chcesz żyć leszczu, bo mówią mieszczuch
[Zwrotka 2: Miexon]
Popatrz na wystawy chwytające spojrzenie
Przepełniające oczy nieustającym złudzeniem
Największy dramat - popadanie w rutynę
Zachwyceni tym stylem, szeratony, wille
Widzę tyle, ile Ty, tym wzrokiem nie zobaczysz
Jak masz patrzeć oczyma zakrytymi stale
Gdy nie widzisz nic przez okienne verticale
Zapatrzeni w pic, którym karmi ich miasto
Tracąc swój rozsądek, powtarzając wątek, który
Widać na ich twarzach, stereotypy
Które trudno przełamać, sens ich życia utkwiony
W wysokich gażach, życiowy hazard
Dający awans, kolejny angaż
Z bezpieczną przeszłością, popatrz na nich
Oni są naszą odmiennością, naszą odmiennością
Popatrz na nich, oni są naszą odmiennością
[Zwrotka 3: Bartosz]
Miejski styl życia na topie
Ci mówi to coś Tobie, już niedługo w Europie
Gdzie styl życia wyprowadzą sobie, miejski, nie trzeba
Kompetencji wystarczy, hajs, trochę widzisz, łatwo
Do awansu drogę, kolaborantów, oportunistów
I takich typów w pizdu, materialistów
Bez zajawek, co luksusem [?]
Typ z komórką furtką wchodzi na podwórko
Tam ochroniarz z budką, krótko
Teraz Miechu i Bartosz nawijają o tym, co widzisz na oczy
Jak wychodzisz na chodnik, kolejnej prawdy kropli słuchasz
Słuchając tej zwrotki, rzeczywistości dotknij
A zrozumiesz o czym mówię
Małoletni chłopak, syn, raper w codziennym trudzie
W codziennym trudzie
[Refren] (x2)
Po miejsku chcesz żyć leszczu, bo mówią mieszczuch
Ja też tu przecież żyję swoim stylem
Po miejsku chcesz żyć leszczu, bo mówią mieszczuch
Po miejsku chcesz żyć leszczu, bo mówią mieszczuch
[Zwrotka 4: Miexon]
Manekiny dające mydlić sobie oczy
Podwyższając wartość reklamą Gino Ross
I egzystencja, w której Campari stały motyw
Zachłynęci codziennością, której nie mają dosyć
Ciągły sensacji niedosyć, by kasy [?]
Wybrać rzeczywistość i kosztem innych
Wyjść na czysto, nie chwytając tego
Co znika za szybką, płacąc za wysoką cenę
Za przyjemności, gryzące sumienie
Miejski standard, wariant dający możliwości
Pokazania całkowitej odmienności
Między tymi, co wpadli w nieustanny pościg
Poddani słabości gotowi poświęcić wszystko
Ulegając kryteriom tych, co myślą, aby tylko
Iluzja, widzisz, pokryła rzeczywistość
Ich rzeczywistość pokryła rzeczywistość