S.M.S.01.21 by Emikae Lyrics
[Zwrotka]
Kolejny heros poległ w walce, wyjątkowych ziół nie zmieszają już metalowe palce
Nikt już go nie spotka tak jak spotkał go Czarface, wieczna pamięć tobie ziomie w masce
Nigdy nie wiesz kiedy będzie ryj na glebie. Pewnie żyłeś dobrze jak to ciebie dziś brat jebie
Nie wiem kiedy zacznie się i skończy hype, tak więc skromny Majk, jak ten funk skład 24/7
Bragga? Bragga tylko kiedy ci wjebię się w ucho z bitem, tak to pokora tak tu mi szepcze serducho
Idę na spacer zawszе kiedy dostrzegę, że kruszą, inaczеj bym skończył już dawno tak jak Przemek Ferguson
Dziś se nad Kukułczym gniazdem krążą sępy. Każą brać z dupy wprost do gęby wentyl
Hieny sobie ostrzą zęby, wezmą co się da i pozostawią mordo strzępy
To biznes, to tylko biznes, to przecież biznes, tu kwit jest, tu ryjku kwit jest, tu wszędzie kwit jest
Jest w plotkach, w depresji, jest też w beefie, wystarczy odgrzać go przy kolejnej płycie *bedofilipek*
Jak kto woli ziomek kij w to, se biorę piwko, chcą dla atencji sobie cisnąć?
To niech se cisną, nie powiem ci czy to jest hip hop, wiem że ja tylko z trzech powodów wchodzę w beef mode
Po pierwsze honor, po drugie honor, po trzecie sercem z Łoną. Diss jak niesie typ padakę wybieloną
Ma być czarna, że na psach nie strzela z ucha od filiżanki, albo wjeżdżam z buta
Rzuciłem fajki, z agresją rady już nie daję sobie. I to nie agresją, że śnieżkami w Kaję Godek
Taką, że jak powie ona dwa słowa ponad program u mnie purpurowa morda i nie daj panie Boże
I w myślach daję jej klapsy za to. In real life nigdy team Kartky, Kaczor
Jestem kawał chuja, a nie żaden anioł, lecz nie byłbym w stanie podnieść gardy na nią
Dostaliście, tak na biegu, z mojej perspektywy cały styczeń na talerzu
Nie tak dobry jak dla Lil Wayna, taki jednak jakby średniak, wciąż nie tak słaby jak Fukaja debiut
Nie przemawiam do niczyich sumień. Prócz treningu nie chodzi o nic mi w sumie
Tu nie ma żadnej puenty, bit dał Atenty i to pierwszy z wielu swobodny myśli strumień
Kolejny heros poległ w walce, wyjątkowych ziół nie zmieszają już metalowe palce
Nikt już go nie spotka tak jak spotkał go Czarface, wieczna pamięć tobie ziomie w masce
Nigdy nie wiesz kiedy będzie ryj na glebie. Pewnie żyłeś dobrze jak to ciebie dziś brat jebie
Nie wiem kiedy zacznie się i skończy hype, tak więc skromny Majk, jak ten funk skład 24/7
Bragga? Bragga tylko kiedy ci wjebię się w ucho z bitem, tak to pokora tak tu mi szepcze serducho
Idę na spacer zawszе kiedy dostrzegę, że kruszą, inaczеj bym skończył już dawno tak jak Przemek Ferguson
Dziś se nad Kukułczym gniazdem krążą sępy. Każą brać z dupy wprost do gęby wentyl
Hieny sobie ostrzą zęby, wezmą co się da i pozostawią mordo strzępy
To biznes, to tylko biznes, to przecież biznes, tu kwit jest, tu ryjku kwit jest, tu wszędzie kwit jest
Jest w plotkach, w depresji, jest też w beefie, wystarczy odgrzać go przy kolejnej płycie *bedofilipek*
Jak kto woli ziomek kij w to, se biorę piwko, chcą dla atencji sobie cisnąć?
To niech se cisną, nie powiem ci czy to jest hip hop, wiem że ja tylko z trzech powodów wchodzę w beef mode
Po pierwsze honor, po drugie honor, po trzecie sercem z Łoną. Diss jak niesie typ padakę wybieloną
Ma być czarna, że na psach nie strzela z ucha od filiżanki, albo wjeżdżam z buta
Rzuciłem fajki, z agresją rady już nie daję sobie. I to nie agresją, że śnieżkami w Kaję Godek
Taką, że jak powie ona dwa słowa ponad program u mnie purpurowa morda i nie daj panie Boże
I w myślach daję jej klapsy za to. In real life nigdy team Kartky, Kaczor
Jestem kawał chuja, a nie żaden anioł, lecz nie byłbym w stanie podnieść gardy na nią
Dostaliście, tak na biegu, z mojej perspektywy cały styczeń na talerzu
Nie tak dobry jak dla Lil Wayna, taki jednak jakby średniak, wciąż nie tak słaby jak Fukaja debiut
Nie przemawiam do niczyich sumień. Prócz treningu nie chodzi o nic mi w sumie
Tu nie ma żadnej puenty, bit dał Atenty i to pierwszy z wielu swobodny myśli strumień