Odpływam i Dryfuję by Emdoce Lyrics
[Zwrotka 1]
Znów padam na psyk jakbym dostał prawym sierpem
Chcą ode mnie coś dziś, ale mi się raczej nie chce
Chcą flow i styl, ale teraz wszystko pieprzę...
..i nie chce mi się siedzieć, znowu nad kolejnym wersem
Słyszę sygnał, znikąd - tak po prostu
- dzwoni do mnie ambicja, namawia żebym się podniósł
Wnet rozmowa się urywa, już nie słyszę tego głosu
Krew powolnie płynie w żyłach, wyprostowuje kręgosłup
Korzystam z czasu jak się tylko da najlepiej
- zamykam oczy, i myśli wypuszczam w eter
Nie ściszam basu, który wprowadza mnie w eden
Bo już mam dosyć hałasu, który zagłusza sam siebie
Mrugam powoli, spokojnie łapię oddech
Dziś mnie pierdoli, ze miałem napisać zwrotkę
Co myślą oni, nie obchodzi mnie już w ogóle
I zapominam o tym wszystkim co było istotne
Bo pełen chill-out dziś moim jedynym planem
- z dużym opóźnieniem rozkminiam rzeczy w tym stanie
We wszystko wbijam, bo wszystko wprowadza zamęt
A serce bije jakby było za-hibernowane
Wszystko spokojne. I tak mi dobrze
Nie wiem czy pojmiesz, co chce Ci pokazać dziś
Wszystko co dobre, mam tu koło mnie
A symfonia dzięków, uwalnia już każdą myśl
Któryś z wewnętrznych malarzy, obudził się jak Ty z rana
Rysuje uśmiech na twarzy, który podkreśla doznania
- Na co dzień - u mnie rzecz pozornie nie słychana
Ale co jeszcze się zdarzy - nie wiem - nic nie mam w planach..
Niech dzieje się co chce, a się dzieje co powinno
- serce pompuje krew, spokojnie jakby coś pilo
Wyłapuje tlen, powolnie jakbym pil gin bo
Teraz dobrze wiem, że to miłość...
[Zwrotka 2]
Upadam znowu, tym razem na mordę
Nie myślę o nas, jeszcze przyjdzie na to czas
Mam dobry powód, by spędzić do samotnie
I żaden z was, wcale nie musi go znać
Dziś obojętnie podchodzę do wszystkiego
I to jest piękne - w bezruchu spędzać czas
Znów leżę, ze skrętem, uśmiecham się do niego
- mam niezłą wkrętkę - myślami płynę w dal
Ty tez pewnie to znasz - w tym stanie byłeś już nie raz
Gdy upadasz na twarz a planem się nie pozbierać
Styl maluje pejzaż, gdy zasiadam przy sterach
Dziś chilluje - spieprzaj jak masz zamiar się spierać
Bo tu pełen chillout jak nawijał to Wujek
Wiesz.. w sumie to wciąga, tez chyba to czuje
- znów odpalam jointa - tez chyba potrzebujesz
Buch - zaraz go ściągam - odpływam i dryfuję..
W stronę wyspy, gdzie prócz mnie nikogo nie ma
Niebo przejrzyste i niech to już się nie zmienia
Zaraz wyschnę - to w skutek odwodnienia
Ale język zajebiście klei się do podniebienia
Powieki ciężkie - w sumie zmęczone wielce
A horyzonty szersze, gdy jointy ruszają sercem
Znowu to kręcę i składam na prędce
Aby pozostać z wersem, bo mój rap, to moje szczęście...
Tekst - Rap Genius Polska
Znów padam na psyk jakbym dostał prawym sierpem
Chcą ode mnie coś dziś, ale mi się raczej nie chce
Chcą flow i styl, ale teraz wszystko pieprzę...
..i nie chce mi się siedzieć, znowu nad kolejnym wersem
Słyszę sygnał, znikąd - tak po prostu
- dzwoni do mnie ambicja, namawia żebym się podniósł
Wnet rozmowa się urywa, już nie słyszę tego głosu
Krew powolnie płynie w żyłach, wyprostowuje kręgosłup
Korzystam z czasu jak się tylko da najlepiej
- zamykam oczy, i myśli wypuszczam w eter
Nie ściszam basu, który wprowadza mnie w eden
Bo już mam dosyć hałasu, który zagłusza sam siebie
Mrugam powoli, spokojnie łapię oddech
Dziś mnie pierdoli, ze miałem napisać zwrotkę
Co myślą oni, nie obchodzi mnie już w ogóle
I zapominam o tym wszystkim co było istotne
Bo pełen chill-out dziś moim jedynym planem
- z dużym opóźnieniem rozkminiam rzeczy w tym stanie
We wszystko wbijam, bo wszystko wprowadza zamęt
A serce bije jakby było za-hibernowane
Wszystko spokojne. I tak mi dobrze
Nie wiem czy pojmiesz, co chce Ci pokazać dziś
Wszystko co dobre, mam tu koło mnie
A symfonia dzięków, uwalnia już każdą myśl
Któryś z wewnętrznych malarzy, obudził się jak Ty z rana
Rysuje uśmiech na twarzy, który podkreśla doznania
- Na co dzień - u mnie rzecz pozornie nie słychana
Ale co jeszcze się zdarzy - nie wiem - nic nie mam w planach..
Niech dzieje się co chce, a się dzieje co powinno
- serce pompuje krew, spokojnie jakby coś pilo
Wyłapuje tlen, powolnie jakbym pil gin bo
Teraz dobrze wiem, że to miłość...
[Zwrotka 2]
Upadam znowu, tym razem na mordę
Nie myślę o nas, jeszcze przyjdzie na to czas
Mam dobry powód, by spędzić do samotnie
I żaden z was, wcale nie musi go znać
Dziś obojętnie podchodzę do wszystkiego
I to jest piękne - w bezruchu spędzać czas
Znów leżę, ze skrętem, uśmiecham się do niego
- mam niezłą wkrętkę - myślami płynę w dal
Ty tez pewnie to znasz - w tym stanie byłeś już nie raz
Gdy upadasz na twarz a planem się nie pozbierać
Styl maluje pejzaż, gdy zasiadam przy sterach
Dziś chilluje - spieprzaj jak masz zamiar się spierać
Bo tu pełen chillout jak nawijał to Wujek
Wiesz.. w sumie to wciąga, tez chyba to czuje
- znów odpalam jointa - tez chyba potrzebujesz
Buch - zaraz go ściągam - odpływam i dryfuję..
W stronę wyspy, gdzie prócz mnie nikogo nie ma
Niebo przejrzyste i niech to już się nie zmienia
Zaraz wyschnę - to w skutek odwodnienia
Ale język zajebiście klei się do podniebienia
Powieki ciężkie - w sumie zmęczone wielce
A horyzonty szersze, gdy jointy ruszają sercem
Znowu to kręcę i składam na prędce
Aby pozostać z wersem, bo mój rap, to moje szczęście...
Tekst - Rap Genius Polska