Podać leki by EmKaTus Lyrics
[Zwrotka 1: EmKaTus]
Tak bardzo chciałbym teraz tylko ciebie dotknąć
Nie przewidział nam horoskop, że tak na siebie działamy
Wyglądam przez okno, widzę tylko samotność
Moje słowa to nie dobroć, a przecież taki był zamysł
Jak na mnie patrzysz, to uśmiechasz się tak słodko
Chyba, że akurat płaczesz, wtedy ja jestem przegrany
Zapomnijmy imię, nawet jak poruszę Polską
Albo powiedz chociaż słowo, jakby świat miał się zawalić nam
Napisałem tyle tracków
Że zasób powiększył się tak jak odsłony
Wrócę nazajutrz do domu
Gdy stwierdzę, że idę na spacer i jestem skończony
Mógłbym podać jej leki, lepsze niż NFZ
Kurwa, zostawcie mnie dziś, robię nową sztukę
Chcę cię zabrać na parkiet, daleko od łez
Chcę cię zabrać na sample, czujesz się okej
[Bridge: EmKaTus]
Przy mnie
Czujesz się okej
Przy mnie
Ej
[Zwrotka 2: EmKaTus]
Młoda mi pisze, że nie może widzieć się ze mną, to przykre
Wyrzuciłem kliszę, brudny od wspomnienia był, ej
Zamek chcą na wiadra, ale jestem gdzie indziej
Nie chcę za przecinek, może powiem, że nie żyję
Ej, więc jej powiem, że nie żyję
Ja jej powiem, że nie żyję
Ej
[Zwrotka 3: Partycja]
Skoro chcą wiedzieć, to nie żyję wśród was
To miejsce pozbawiło mnie resztek barw
Nie widzę już tego, co nazywasz świat
Co nazywasz świat
I po nim nie ma, prawda? Pisać nie umie, karna
Tak naprawdę to kreuję swe cierpienie sama
Chcesz głębię życia? Spadam, dla mnie różnica żadna
Czy prowadzę swój dzień w nocy i czy budzę się za dnia
[Bridge: Partycja]
Czy budzę się za dnia
Czy budzę się za dnia (spadam...)
Czy budzę się za dnia
[Zwrotka 4: Partycja]
Oni chcą zabrać mi brak
Obok odsuń parę spraw
Znowu spoglądamy w dal
Oślepia nas światło gwiazd
I przyszłości, a to jedna z nich
Spadnę poszukując prawdy
Kiedyś w końcu mnie zobaczysz
My to spadające gwiazdy
Tak bardzo chciałbym teraz tylko ciebie dotknąć
Nie przewidział nam horoskop, że tak na siebie działamy
Wyglądam przez okno, widzę tylko samotność
Moje słowa to nie dobroć, a przecież taki był zamysł
Jak na mnie patrzysz, to uśmiechasz się tak słodko
Chyba, że akurat płaczesz, wtedy ja jestem przegrany
Zapomnijmy imię, nawet jak poruszę Polską
Albo powiedz chociaż słowo, jakby świat miał się zawalić nam
Napisałem tyle tracków
Że zasób powiększył się tak jak odsłony
Wrócę nazajutrz do domu
Gdy stwierdzę, że idę na spacer i jestem skończony
Mógłbym podać jej leki, lepsze niż NFZ
Kurwa, zostawcie mnie dziś, robię nową sztukę
Chcę cię zabrać na parkiet, daleko od łez
Chcę cię zabrać na sample, czujesz się okej
[Bridge: EmKaTus]
Przy mnie
Czujesz się okej
Przy mnie
Ej
[Zwrotka 2: EmKaTus]
Młoda mi pisze, że nie może widzieć się ze mną, to przykre
Wyrzuciłem kliszę, brudny od wspomnienia był, ej
Zamek chcą na wiadra, ale jestem gdzie indziej
Nie chcę za przecinek, może powiem, że nie żyję
Ej, więc jej powiem, że nie żyję
Ja jej powiem, że nie żyję
Ej
[Zwrotka 3: Partycja]
Skoro chcą wiedzieć, to nie żyję wśród was
To miejsce pozbawiło mnie resztek barw
Nie widzę już tego, co nazywasz świat
Co nazywasz świat
I po nim nie ma, prawda? Pisać nie umie, karna
Tak naprawdę to kreuję swe cierpienie sama
Chcesz głębię życia? Spadam, dla mnie różnica żadna
Czy prowadzę swój dzień w nocy i czy budzę się za dnia
[Bridge: Partycja]
Czy budzę się za dnia
Czy budzę się za dnia (spadam...)
Czy budzę się za dnia
[Zwrotka 4: Partycja]
Oni chcą zabrać mi brak
Obok odsuń parę spraw
Znowu spoglądamy w dal
Oślepia nas światło gwiazd
I przyszłości, a to jedna z nich
Spadnę poszukując prawdy
Kiedyś w końcu mnie zobaczysz
My to spadające gwiazdy