4:54 czwarta nieprzespana noc by EmKaTus Lyrics
Czwarta nieprzespana noc 4:54
Chciałbym Cię już wziąć
Ale gubię się na starcie
Możliwe, że za rok
Będą gonić z aparatem
Ta muzyka to nie show
Jeśli słuchasz to już znasz mnie
Publikuje nowy post
Zaczyna się robić strasznie
Usunąłem kilka fot
Przy czym znalazłem najstarsze
Uwierzę na jeden wzrok
Umiem czytać kiedy kłamiesz
Piszą "EmKaTus to gość''
A przecież sobie nie radzę
Mała wiem że już nic nie jest proste
Coraz częściej...
Łzami zwilżam pościel
Będzie lepiej...
Jak zrozumiem głowę
Miałaś lęki...
Ciut większe niż moje
Strasznie się martwię
Bo widzę że płaczesz
Nie jestem męski
I tyle w temacie
Znowu się zamknę
Nie umiem inaczej
I znowu kaszlę
Choć wcale nie palę
I pisze te teksty od czapy
Bo wcale nie umiem wyrzucać
Emocji na kartki
Choć wszystko jest szczere
I słuchacz ma ciarki
To problem czasem ciężko
Ująć słowami
Albo ująć w słowach...
Miałem szansę
Zwyczajnie się dostosować
Miałem pauzę
Od mówienia słowa "moja"
Mamy chandrę
Wciąż próbuje ją pokonać, wiesz?
Ją pokonać...
Młoda znaczysz dla mnie wszystko
Ten wers
Może potwierdzać naiwność
Mój wiek
Może potwierdzać dziecinność
Mój stres
Już teraz rzeźbi mi przyszłość
Twój śmiech
Chyba stał się artefaktem
Masz łez
Ciut więcej niż kilkanaście
Masz spięć ze mną
W sumie może cztery
Tak kochamy się nie wierzysz?
Obiecuję, jestem szczery
Nie chce kłamać, że poetą jestem
To nieprawda
Nie wiem, czy umiem dawać ci szczęście
Jesteś ważna
Chciałbym pokruszyć już swoje serce
Możesz zabrać je do siebie
Bo najpewniej
Nigdzie indziej nie będzie działać
Nie chce kłamać, że poetą jestem
To nieprawda
Nie wiem, czy umiem dawać ci szczęście
Jesteś ważna
Chciałbym pokruszyć już swoje serce
Możesz zabrać je do siebie
Bo najpewniej
Nigdzie indziej nie będzie działać
Tak dobrze znamy się
Wciąż wchodzisz mi do głowy
Gdy inne nań chcą wejść
Wciąż liczę twoje kroki
I mamy dziwną więź
Nie czaisz to odbij
Oddałem siebie część
Łzy wzbudzają skowyt
I dlatego płaczę na tracki...
Wszystko infantylne
Każdy przecież zna to
Nie chciałbym zatęsknić za nami
Więc jak Cię nie stracić?
Chciałbym Cię już wziąć
Ale gubię się na starcie
Możliwe, że za rok
Będą gonić z aparatem
Ta muzyka to nie show
Jeśli słuchasz to już znasz mnie
Publikuje nowy post
Zaczyna się robić strasznie
Usunąłem kilka fot
Przy czym znalazłem najstarsze
Uwierzę na jeden wzrok
Umiem czytać kiedy kłamiesz
Piszą "EmKaTus to gość''
A przecież sobie nie radzę
Mała wiem że już nic nie jest proste
Coraz częściej...
Łzami zwilżam pościel
Będzie lepiej...
Jak zrozumiem głowę
Miałaś lęki...
Ciut większe niż moje
Strasznie się martwię
Bo widzę że płaczesz
Nie jestem męski
I tyle w temacie
Znowu się zamknę
Nie umiem inaczej
I znowu kaszlę
Choć wcale nie palę
I pisze te teksty od czapy
Bo wcale nie umiem wyrzucać
Emocji na kartki
Choć wszystko jest szczere
I słuchacz ma ciarki
To problem czasem ciężko
Ująć słowami
Albo ująć w słowach...
Miałem szansę
Zwyczajnie się dostosować
Miałem pauzę
Od mówienia słowa "moja"
Mamy chandrę
Wciąż próbuje ją pokonać, wiesz?
Ją pokonać...
Młoda znaczysz dla mnie wszystko
Ten wers
Może potwierdzać naiwność
Mój wiek
Może potwierdzać dziecinność
Mój stres
Już teraz rzeźbi mi przyszłość
Twój śmiech
Chyba stał się artefaktem
Masz łez
Ciut więcej niż kilkanaście
Masz spięć ze mną
W sumie może cztery
Tak kochamy się nie wierzysz?
Obiecuję, jestem szczery
Nie chce kłamać, że poetą jestem
To nieprawda
Nie wiem, czy umiem dawać ci szczęście
Jesteś ważna
Chciałbym pokruszyć już swoje serce
Możesz zabrać je do siebie
Bo najpewniej
Nigdzie indziej nie będzie działać
Nie chce kłamać, że poetą jestem
To nieprawda
Nie wiem, czy umiem dawać ci szczęście
Jesteś ważna
Chciałbym pokruszyć już swoje serce
Możesz zabrać je do siebie
Bo najpewniej
Nigdzie indziej nie będzie działać
Tak dobrze znamy się
Wciąż wchodzisz mi do głowy
Gdy inne nań chcą wejść
Wciąż liczę twoje kroki
I mamy dziwną więź
Nie czaisz to odbij
Oddałem siebie część
Łzy wzbudzają skowyt
I dlatego płaczę na tracki...
Wszystko infantylne
Każdy przecież zna to
Nie chciałbym zatęsknić za nami
Więc jak Cię nie stracić?