Nadejdzie Świt Remix by Elemer Lyrics
[Zwrotka 1 - Leszek]
Ja pracuję, ty śpisz, i każdy z nas to wie
Nie oszukuj się, i po co w chuja tniesz?
Ślepi śpią, a ci co widzą w nocy pracują
Grunt pod rewolucję mentalności przygotowywują
Oczy ciężkie i zmęczone, ale, praca wytrwale
To my sprawiamy, że ten świat wciąż jedzie dalej
To my, wy i my, razem, wspólnie
Bez pomocy podobnych mi sam do przodu nie ruszę
Chociaż nawet gdybym był ostatnim, który stoi
Swoje i tak bym robił, bo używałbym głowy
I gdy wy śpicie pracowałbym i ciągle biegł
Wrzucam trzeci bieg, do przodu jadę
I głos na mych plecach wciąż słyszę stale
Tylko wspólnie damy radę bo w jedności siła
Moc jest w rymach więc niech ich moc będzie lśniła
Każdego z was rękę trzymam
[Zwrotka 2 - Ae]
Wraz ze świtem zawsze rozprasza się cień
Teraz z nadzieją patrzę na wstający dzień
Na lepsze się zmieni, wszystko naprzód poleci
Na świeżej przestrzeni słońce jaśniej zaświeci
Od słonecznej zamieci prawda zakwitnie tu
I większość ludzi przebudzi się ze snu
Jakie ma być jutro? Każdy o to pyta
Będzie słoneczny dzień, narazie jeszcze świta
Nowy czas nas przywita, przyjrzyj bacznie się jemu
Ten kto chce zacznie robić to po swojemu
Pomyśl co wnosisz sobą, to się samo nie zmieni
Z każdą nową osobą więcej jasnych promieni
Wiesz, ludzie są stworzeni by zdarzenia odnosić
Do poprzenich dni, z nich naukę wynosić
Pomysły wnosić, każde swoje przeżycie
Trzymać w pamięci, ci z pomysłem na życie
Będą mocni o świcie, ich dusze nie zgasną
Nad ich horyzontami słońce zaświeci jasno
Każdy musi pomyśleć, co on musi sam
Dołożyć, świt nadejdzie dzięki nam
[Zwrotka 3 - Igor]
Czekając na świt, budzę się co rano
Chcę działać we dnie jak najlepsi działają
Na wielkiej scenie odznaczyć się śladem
By dla kogoś kiedyś być dobrym przykładem
Poszerzam horyzonty, zwiększam swe możliwości
Czekając na świt jestem w pełnej gotowości
Wysokie noty chce zawsze dostawać
Szacunkiem sie cieszyć i szacunek dawać
Mam swoje projekty i chcę się rozwijać
Z ludźmi po fachu piątki przybijać
Jeździć po jamach, brać udział w zdarzeniach
Być zawsze tam gdzie scena podziemia
Mój świat się zmienia jak fazy księżyca
Świt już nadchodzi, swym blaskiem zachwyca
[Zwrotka 4 - Jotuze]
Chcę byś czuł zawsze, mój oddech na plecach
Widział, ze i ja siedzę od dawna w tych rzeczach
Że robię swoje i klimat ten czuję
Że słowem na kartce i mikrofonem wojuje
Nie wywołuję akcji nie mających pokrycia
Upadki i wzloty dają mi chęć do życia
Do tworzenia tego co zawsze jest w cenie
"Być na scenie", miałem kiedyś marzenie
Teraz już spełnione, wysiłki docenione
Dla naszej załogi ważne tematy nowe
Towarzystwa doborowe i nagrywki wspólne
Zero przypadku, łączone są myśli spójne
Wiesz o co chodzi, więc nie będę przypominał
Od dawna czekałem na swój wymarzony finał
Trwałem po to, by obudzić się ze świtem
By ludzie mogło kojrzyć mnie z Grammatikiem
[Zwrotka 5 - Dena]
Czekając na świt, na świeży połysk promieni
Myślę co zrobić lepiej, co na lepsze mogę zmienić
Kiedyś rymy jak bazgroły na dziecka rysunku
Teraz widzę jasno, wszystko w dobrym kierunku
Gwiazdy nie gasną, przede mna horyzont
Hip hop, mądre rymy, są dla mnie świeżą bryzą
Co mogę dać od siebie? Dla prawdziwych szacunek
Świt oczekiwany jak upragniony pocałunek
Chcę budować te kulturę, mieć wkład w jej strukturę
To jest moja zasada, możesz uznać to za bzdurę
Rymy za chałturę, ale naprawdę mi zależy
Szacunek dla was wielcy rapu pionierzy
Młodzi mogą tworzyć tylko dzięki fundamentom
A hip hop może istnieć dzięki kilu elementom
Odkąd posłuchałem chciałem choć małym być filarem
Złapał mnie w sidła jak pantera swą ofiarę
Chciałem od zawsze żeby nadszedł
Zaczyna się pojawiać, więc z uśmiechem patrzę
Ja pracuję, ty śpisz, i każdy z nas to wie
Nie oszukuj się, i po co w chuja tniesz?
Ślepi śpią, a ci co widzą w nocy pracują
Grunt pod rewolucję mentalności przygotowywują
Oczy ciężkie i zmęczone, ale, praca wytrwale
To my sprawiamy, że ten świat wciąż jedzie dalej
To my, wy i my, razem, wspólnie
Bez pomocy podobnych mi sam do przodu nie ruszę
Chociaż nawet gdybym był ostatnim, który stoi
Swoje i tak bym robił, bo używałbym głowy
I gdy wy śpicie pracowałbym i ciągle biegł
Wrzucam trzeci bieg, do przodu jadę
I głos na mych plecach wciąż słyszę stale
Tylko wspólnie damy radę bo w jedności siła
Moc jest w rymach więc niech ich moc będzie lśniła
Każdego z was rękę trzymam
[Zwrotka 2 - Ae]
Wraz ze świtem zawsze rozprasza się cień
Teraz z nadzieją patrzę na wstający dzień
Na lepsze się zmieni, wszystko naprzód poleci
Na świeżej przestrzeni słońce jaśniej zaświeci
Od słonecznej zamieci prawda zakwitnie tu
I większość ludzi przebudzi się ze snu
Jakie ma być jutro? Każdy o to pyta
Będzie słoneczny dzień, narazie jeszcze świta
Nowy czas nas przywita, przyjrzyj bacznie się jemu
Ten kto chce zacznie robić to po swojemu
Pomyśl co wnosisz sobą, to się samo nie zmieni
Z każdą nową osobą więcej jasnych promieni
Wiesz, ludzie są stworzeni by zdarzenia odnosić
Do poprzenich dni, z nich naukę wynosić
Pomysły wnosić, każde swoje przeżycie
Trzymać w pamięci, ci z pomysłem na życie
Będą mocni o świcie, ich dusze nie zgasną
Nad ich horyzontami słońce zaświeci jasno
Każdy musi pomyśleć, co on musi sam
Dołożyć, świt nadejdzie dzięki nam
[Zwrotka 3 - Igor]
Czekając na świt, budzę się co rano
Chcę działać we dnie jak najlepsi działają
Na wielkiej scenie odznaczyć się śladem
By dla kogoś kiedyś być dobrym przykładem
Poszerzam horyzonty, zwiększam swe możliwości
Czekając na świt jestem w pełnej gotowości
Wysokie noty chce zawsze dostawać
Szacunkiem sie cieszyć i szacunek dawać
Mam swoje projekty i chcę się rozwijać
Z ludźmi po fachu piątki przybijać
Jeździć po jamach, brać udział w zdarzeniach
Być zawsze tam gdzie scena podziemia
Mój świat się zmienia jak fazy księżyca
Świt już nadchodzi, swym blaskiem zachwyca
[Zwrotka 4 - Jotuze]
Chcę byś czuł zawsze, mój oddech na plecach
Widział, ze i ja siedzę od dawna w tych rzeczach
Że robię swoje i klimat ten czuję
Że słowem na kartce i mikrofonem wojuje
Nie wywołuję akcji nie mających pokrycia
Upadki i wzloty dają mi chęć do życia
Do tworzenia tego co zawsze jest w cenie
"Być na scenie", miałem kiedyś marzenie
Teraz już spełnione, wysiłki docenione
Dla naszej załogi ważne tematy nowe
Towarzystwa doborowe i nagrywki wspólne
Zero przypadku, łączone są myśli spójne
Wiesz o co chodzi, więc nie będę przypominał
Od dawna czekałem na swój wymarzony finał
Trwałem po to, by obudzić się ze świtem
By ludzie mogło kojrzyć mnie z Grammatikiem
[Zwrotka 5 - Dena]
Czekając na świt, na świeży połysk promieni
Myślę co zrobić lepiej, co na lepsze mogę zmienić
Kiedyś rymy jak bazgroły na dziecka rysunku
Teraz widzę jasno, wszystko w dobrym kierunku
Gwiazdy nie gasną, przede mna horyzont
Hip hop, mądre rymy, są dla mnie świeżą bryzą
Co mogę dać od siebie? Dla prawdziwych szacunek
Świt oczekiwany jak upragniony pocałunek
Chcę budować te kulturę, mieć wkład w jej strukturę
To jest moja zasada, możesz uznać to za bzdurę
Rymy za chałturę, ale naprawdę mi zależy
Szacunek dla was wielcy rapu pionierzy
Młodzi mogą tworzyć tylko dzięki fundamentom
A hip hop może istnieć dzięki kilu elementom
Odkąd posłuchałem chciałem choć małym być filarem
Złapał mnie w sidła jak pantera swą ofiarę
Chciałem od zawsze żeby nadszedł
Zaczyna się pojawiać, więc z uśmiechem patrzę