Wanabeez by Eldo Lyrics
[Refren x2]
Wannabeez wannabeez
Dla wszystkich wannabeez
[Zwrotka 1]
Do wszystkich wannabeez jesteście tylko kopiami
Dla mnie śmieciami, ja jestem tu z mikrofonami
Czyli canabi wabi was słowem mit magi reflektory
Kompleks, że nikt nie zwraca uwagi nie jesteście
Ale chcecie być królami, nie przestajesz nic
Zamiast robić chcesz wszystko mieć za nic
Świat bez granic, popularność determinuje
Twoje życie zazdrość ogarnia żałość
Że kserowanie komuś sprawia radość
Pieprzyć gwiazdy, jestem tym samym kolesiem
Choć wstałem z ławki i zmieniłem zabawki
Majk zamiast trawki, teraz wielka scena
Ale jestem kim byłem i się nie zmieniam
A wy marzycie o zmianie waszym sposobem
Udawanie cel uznanie
Lecz tym co widzą zostaje śmianie
Na nic staranie bo zamiast pracy
Wybrałeś dziś pajacowanie
[Refren]
[Zwrotka 2]
Chcesz być choć nie jesteś
Chcesz choć nigdy nie będziesz
Choć ciężko przędziesz
Co to nie ty rozpowiadasz wszędzie
Zawsze w pierwszym rzędzie, zawsze w światłach
Choć gdy bierzesz majka
On cierpi gdy do niego smarkasz
Więc walka i świadomość, że tacy co chcą nie mogą
Giną w zapomnieniu wciąż zjadając własny ogon
Więc nim zdążysz coś zrobić, by znaleźć się na tym podium
Spale cię moim lirycznym krematorium
Wersów opium ubezpiecz się, to ostatnia chwila żebyś pomyślał
Potem będziesz tylko krzyczał
Możesz wciągać na raz nawet sto koksu kilo
Ale rymować nie umiesz, wszystko nadrabiasz miną
Masz cudowną budzie jak w Bravo, Popcornie i innych pismach
Ja nie jestem piękny, ale to mnie wciąż słychać
Wanabeez twój hip hop jest warty śmiechu
Pokazujesz swoją ekipę, a ja widzę bandę gejów
Myślisz, że na problemy odium to być na tym podium
Żeby przeżyć i po nią wystarczy nic nie robić
Lecz udawać wannabeez
[Refren x6]
[Tekst - Rap Genius Polska]
Wannabeez wannabeez
Dla wszystkich wannabeez
[Zwrotka 1]
Do wszystkich wannabeez jesteście tylko kopiami
Dla mnie śmieciami, ja jestem tu z mikrofonami
Czyli canabi wabi was słowem mit magi reflektory
Kompleks, że nikt nie zwraca uwagi nie jesteście
Ale chcecie być królami, nie przestajesz nic
Zamiast robić chcesz wszystko mieć za nic
Świat bez granic, popularność determinuje
Twoje życie zazdrość ogarnia żałość
Że kserowanie komuś sprawia radość
Pieprzyć gwiazdy, jestem tym samym kolesiem
Choć wstałem z ławki i zmieniłem zabawki
Majk zamiast trawki, teraz wielka scena
Ale jestem kim byłem i się nie zmieniam
A wy marzycie o zmianie waszym sposobem
Udawanie cel uznanie
Lecz tym co widzą zostaje śmianie
Na nic staranie bo zamiast pracy
Wybrałeś dziś pajacowanie
[Refren]
[Zwrotka 2]
Chcesz być choć nie jesteś
Chcesz choć nigdy nie będziesz
Choć ciężko przędziesz
Co to nie ty rozpowiadasz wszędzie
Zawsze w pierwszym rzędzie, zawsze w światłach
Choć gdy bierzesz majka
On cierpi gdy do niego smarkasz
Więc walka i świadomość, że tacy co chcą nie mogą
Giną w zapomnieniu wciąż zjadając własny ogon
Więc nim zdążysz coś zrobić, by znaleźć się na tym podium
Spale cię moim lirycznym krematorium
Wersów opium ubezpiecz się, to ostatnia chwila żebyś pomyślał
Potem będziesz tylko krzyczał
Możesz wciągać na raz nawet sto koksu kilo
Ale rymować nie umiesz, wszystko nadrabiasz miną
Masz cudowną budzie jak w Bravo, Popcornie i innych pismach
Ja nie jestem piękny, ale to mnie wciąż słychać
Wanabeez twój hip hop jest warty śmiechu
Pokazujesz swoją ekipę, a ja widzę bandę gejów
Myślisz, że na problemy odium to być na tym podium
Żeby przeżyć i po nią wystarczy nic nie robić
Lecz udawać wannabeez
[Refren x6]
[Tekst - Rap Genius Polska]