Song Page - Lyrify.me

Lyrify.me

Zagubione szczęście by Ekran Klimatu Ulicznego Lyrics

Genre: rap | Year: 2017

[Zwrotka 1: Damian EKU]
Czasu bratku tu nie cofnę, lecz chętnie powspominam
Wtedy wszystko było prostsze, nie ma co ukrywać
Zabawa w podchody, rysowanie strzałek
Na Vivie "Bo to Polska", kocham ten kawałek
Słuchała go siostra, tak się wychowałem
Choć brakowało ojca, to jakoś dałem rade
Na swoim BMX-ie wciąż zdarte kolana
Od tego była babcia no i jej Gencjana
Jak w butelce szklanej Pepsi, Coli smak
Wszystko było bardziej dużo pełne barw
Polskie zoo, gdzie Kryszak podkładał głos lwa
Pamiętam to jeszcze, choć miałem parę lat
Lody na patyku, serial mego dziadka
Gumy kaczor donald, dla najmłodszych gratka
Jak bałwanek kuli co zjeżdżał po śniegu
Wjeżdżał do nas powiew zachodniego trendu
Życie na przełomie, mówię Ci to menciu
Masz w sobie ten urok, jak na starym zdjęciu
Wszyscy w zgodzie razem, i jak widać w szczęściu
Dziś pozostawionym gdzieś niestety w przejściu
[Refren x2]
Mieliśmy wszystko, nie mając prawie nic
Komuna umierała, my zaczynaliśmy żyć
Mieliśmy wielki świat u swoich małych stóp
Wróciłbym do tamtych lat brat, gdybym tylko mógł

[Zwrotka 2: Igor EKU]
Ej człowieku, pamiętasz tamte dni?
Świat był kolorowy i piękniejsze były sny
Raz, dwa, trzy, kryjesz Ty, ciągłe zabawy i gry
Życie nieskalane grzechem, czyste jak dziecięce łzy
My dzieci przełomu, niewiele było trzeba
Muzyka z magnetofonu odsłaniała skrawek nieba
Masło i piętka od chleba, oranżada w butelce
Tak postrzegaliśmy szczęście, nie potrzeba było więcej
Wracam pamięcią, pamiętaj ziomuś
Jak ciężko było starym ściągnąć nas do domu
Palenie po kryjomu na ostrej przyczajce
Nacieranie dłoni liśćmi, żeby nie śmierdziały palce
Następna lekcja, przyklejony do ławki
Nie spałem, odliczałem dni do wakacji
Stary robił mi kanapki, matki przy nas nie było
Ale podwórka i klatki zastąpiły mi jej miłość
I tak się żyło, biegałem i biegałem
Już nie mogłem się doczekać, jutro lany poniedziałek
Dostałem pół miliona, jaka to była kwota
Przejebałem na flipperach, tak jak teraz na hotspotach
U kolegi wolna chata, tata już w pracy jest
Czterech gnoi, jeden film na kasecie VHS
Nie wiedziałeś co to stres jak wychodziłeś z domu
Było gwizdanie na palcach, zamiast dzwonka telefonu
Jak padał deszcz, wystarczyła talia kart
W radiu "All that she wants" i "The rhythm of the night"
Trzy, dwa, jeden, zero, start, biegaliśmy aż do nocy
Tyle byłeś wart ile miałeś w sobie mocy
Życie Cię zmienia, zmienia myślenie
Dziecięce marzenia sprowadziły mnie na ziemie
Dziś wypełniam przeznaczenie, muzyka mi daje siłę
I codziennie szukam szczęścia, które wtedy zgubiłem
[Refren x2]
Mieliśmy wszystko, nie mając prawie nic
Komuna umierała, my zaczynaliśmy żyć
Mieliśmy wielki świat u swoich małych stóp
Wróciłbym do tamtych lat brat, gdybym tylko mógł

[Zwrotka 3: BRZ]
Chcesz wiedzieć co pamiętam, w chuj jest takich rzeczy
Bo stworzyło to każdego z nas i nadało nam tor
Taki czas [?] każdy chłonął to, co wokół
I nieważne było czy bogaty, czy biedny z bloku
W szoku, bo teraz raczej marnie na podwórkach
Wszyscy śmigają na necie, na konsolach jest futbol
Kiedyś nie mieliśmy nic, ale mieliśmy wszystko
Teraz dali komputery, lecz zabrali im dzieciństwo
Dla nas woda z sokiem, granie w gałe parę godzin dziennie
Wojny osiedlowe na wodę i kamienie
Szkoła w sumie mało ważna, lepsza zajawka każda
Tam się ustalało plany na wieczór i jazda
Teraz nie ma wspomnień, bo są samojebki w sieci
Piętnastolatek pyskuje Ci jak dorosły, przekmiń
Wychowanie młodych to jest syf, rolę tu pełnisz Ty
Weź odpowiedzialność jaki będzie Twój syn

[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]