Dzień Dobry by Ejdrjen Lyrics
[Zwrotka 1: Ejdrjen]
Auta trąbią, ja wpadam z formą, to miejski szum, nie folklor, czuję się tu dobrze, mogę lecieć ciągle prosto
Jak trzeba to pod prąd, pod drzewa bo rosną i dają ten tlen co odmierza dorosłość mi
Chmury płyną wolne od problemów, deszcz pada bez problemu, niebo wolne od problemów, czemu?
Wszystko takie dobre, ale mało ważne, rycerz nosi teraz rurki, kiedyś nosił tarcze
Odrywam się od tego jak kupon na stacji, niech robią co chcą, mają od mamy no to stać ich
Wbijam na sloty, już nie siedzę do rana, piątka, bankmania da na kebsa na pakmana
Wychodzę na statoil, może trochę zdziwko, zawsze myślę kebab, ale tu przecież jest hot dog blisko
Po co lecieć dalej jak już rurę smażę, potem z ziomkiem i tak zamówimy coś na barze
Płace mniej to korzystam, jak mówię mota to zawsze jest spliff i pizza
W sumie nawet nie wiesz czy to fikcja, choć patrząc na moją wagę to chyba nie zmyślam
Zawsze chciałem robić rap i odpoczywać, nie musieć nosić śmieci i po obiedzie zmywać
Zawsze chciałem pisać jakieś teksty dobre i dzięki temu nie opędzić się od pęgi - dobre...
Każdy ma marzenia, ale nie szczęśliwi zobacz, bo mają plan a boją się go realizować
Nie wiem gdzie skończę, nie planuje iść pod most, nie planuje nic, chce tylko coś osiągnąć
I jak mi mówi mniej jaraj, więcej pisz, to bardzo cieszy mnie, że odmówiłem dziś
Nie odmówiłem w sumie, już taki jestem, choć nie przesadzam bo w końcu siedzę nad tekstem
Skupiam się strasznie, czasem nie mogę wcale, siedzę w tym notatniku i spoglądam na zegarek
Czekam na słynną porę "po obiedzie", wtedy wiem, że w końcu moja przyjedzie
Obejrzymy filmy, ja wszamie coś tam, nie pytam jej już i tak powie, że nie jest głodna
Kładę się na łóżko, prosto spoglądam i jestem pewny, że nikomu tego nie oddam
Dobra choć po rower, lepiej się nie spóźnić, ludzie już i tak piszą jaki jestem próżny
Buziak na drogę i zawsze zanim w klatkę wejdę, mówię że kocham
Jedź ostrożnie no i bardzo tęsknie
Drzwi zamykam na dwa razy, nie to że się boje, ale od mamy rozkazy, więc w sumie się boje
Przecież i tak dyskutowałby tu tylko kretyn, który w życiu nie widział wkurzonej kobiety
Dla mnie to nie jest koniec dnia
Kiedy jestem sam...
[Refren]
Dla mnie to nie jest koniec dnia, choć szczęście za drzwiami, to wiem że jutro będzie lepsze bo my tacy sami
I choć człowiek za dnia, czuje się jak dynamit, to ze swoimi połówkami jesteśmy poukładani
Bądź co bądź na drodze leży wszystko i trzeba z rozwagą podnosić bo hajs to nie wszystko
Każdemu któregoś dnia może być przykro, rób tylko tak, żeby nie martwić się o przyszłość
Auta trąbią, ja wpadam z formą, to miejski szum, nie folklor, czuję się tu dobrze, mogę lecieć ciągle prosto
Jak trzeba to pod prąd, pod drzewa bo rosną i dają ten tlen co odmierza dorosłość mi
Chmury płyną wolne od problemów, deszcz pada bez problemu, niebo wolne od problemów, czemu?
Wszystko takie dobre, ale mało ważne, rycerz nosi teraz rurki, kiedyś nosił tarcze
Odrywam się od tego jak kupon na stacji, niech robią co chcą, mają od mamy no to stać ich
Wbijam na sloty, już nie siedzę do rana, piątka, bankmania da na kebsa na pakmana
Wychodzę na statoil, może trochę zdziwko, zawsze myślę kebab, ale tu przecież jest hot dog blisko
Po co lecieć dalej jak już rurę smażę, potem z ziomkiem i tak zamówimy coś na barze
Płace mniej to korzystam, jak mówię mota to zawsze jest spliff i pizza
W sumie nawet nie wiesz czy to fikcja, choć patrząc na moją wagę to chyba nie zmyślam
Zawsze chciałem robić rap i odpoczywać, nie musieć nosić śmieci i po obiedzie zmywać
Zawsze chciałem pisać jakieś teksty dobre i dzięki temu nie opędzić się od pęgi - dobre...
Każdy ma marzenia, ale nie szczęśliwi zobacz, bo mają plan a boją się go realizować
Nie wiem gdzie skończę, nie planuje iść pod most, nie planuje nic, chce tylko coś osiągnąć
I jak mi mówi mniej jaraj, więcej pisz, to bardzo cieszy mnie, że odmówiłem dziś
Nie odmówiłem w sumie, już taki jestem, choć nie przesadzam bo w końcu siedzę nad tekstem
Skupiam się strasznie, czasem nie mogę wcale, siedzę w tym notatniku i spoglądam na zegarek
Czekam na słynną porę "po obiedzie", wtedy wiem, że w końcu moja przyjedzie
Obejrzymy filmy, ja wszamie coś tam, nie pytam jej już i tak powie, że nie jest głodna
Kładę się na łóżko, prosto spoglądam i jestem pewny, że nikomu tego nie oddam
Dobra choć po rower, lepiej się nie spóźnić, ludzie już i tak piszą jaki jestem próżny
Buziak na drogę i zawsze zanim w klatkę wejdę, mówię że kocham
Jedź ostrożnie no i bardzo tęsknie
Drzwi zamykam na dwa razy, nie to że się boje, ale od mamy rozkazy, więc w sumie się boje
Przecież i tak dyskutowałby tu tylko kretyn, który w życiu nie widział wkurzonej kobiety
Dla mnie to nie jest koniec dnia
Kiedy jestem sam...
[Refren]
Dla mnie to nie jest koniec dnia, choć szczęście za drzwiami, to wiem że jutro będzie lepsze bo my tacy sami
I choć człowiek za dnia, czuje się jak dynamit, to ze swoimi połówkami jesteśmy poukładani
Bądź co bądź na drodze leży wszystko i trzeba z rozwagą podnosić bo hajs to nie wszystko
Każdemu któregoś dnia może być przykro, rób tylko tak, żeby nie martwić się o przyszłość