Zwolnij by EgoTrue Lyrics
[Emes]
Moi ludzie ze mną są (są!) - cała banda, ha!
Głośno będzie na pewno, się boj, nawet unplugged
I nie szampan, wóda, barman, wóda, dancing, sztuka tańca to twerki
Sam Gandalf tego nie ogarnia #magia, hokus pokus jak wersy
Mogę pójść w dance z tobą, czy walić wódę z tobą, bejbe
Nie licz na romantyka przy świecach dziś (dziś) - to nie ten dzień
Co najwyżej, gdy pada bateria w opcji, jakiś chyba [?]
Nocny maratończyk, lubię błądzić, Nike [?] klip jak Mac Miller
Monitoring miasta, dużo nas tam, jakiś abstrakt, chyba inna grawitacja
Gdyby była opcja "zobacz sam", po niektórych libacjach szło by się pochlastać
Parę zdjęć na rapie (rapie, rapie), z mordą jak Mupet (Mupet)
To jedyny dowód na to gdzie wczoraj widziano moją japę
Napiłbym się z tobą wódki dziś, wychylylybymy potem
Drina goni kolejny drin, alkoholizm 40%
Czterdzieściprocent, po weekendzie znowu tydzień i
Nie zmienia się nic, nie zmienia się nic, nie zmienia się nic #C'est la vie!
Zamiast gnać na topę, trzeba złapać tlen
Zwolnij trochę, ziom, ziom, ziom zwolnij trochę
Zostaw to na potem nie mów, że nie da się
Zwolnij trochę, ziom, ziom, ziom zwolnij trochę
Powiesz to nierozsądne, ale trzeba czasem odbić
Pogadać, napić się, upodlić, wiem
Też mam z tym problem
Ale są, są, są takie dni, kiedy mówię sobie odbij
[Zen]
Nie wiem jak uspokoić melanże, tego nie chcę, sobie tańczę
Lubię czasem wódę, naprawdę; moi ludzie to samo dokładnie
To samo dokładnie, to samo dokładnie, pewnie pijemy za wiele
Ale w tym nie ma nic złego, póki komukolwiek nic nie odjebie
Kocham eskapady na mieście, domowe po pijaku refleksje
Powroty przez pętle pokazują nasze lekkie podejście
Lubie czasem stać bez mózgu, który jeszcze okupuje parkiet
Ja to nazywam truskul, lubię żyć niemoralnie
Mógłbym powiedzieć, że będę abstynentem i nie będę pił w ogóle
Powiedziałem raz moim ludziom tak, a następnie poszedłem po wódę
Czasem nie lubię gadać, a plany po prostu wykopać za drzwi
Pójść gdzieś, nieważne gdzie, wrócić za dwa dni
Co z tego, że ktoś umoralni, stop mordo, sam to zrobię
Moja bomba, moje slowmo, nie zawsze wychodzi na zdrowie
Ale powtarzam sobie... ZWOLNIJ TROCHĘ
Zamiast gnać na topę, trzeba złapać tlen
Zwolnij trochę, ziom, ziom, ziom zwolnij trochę
Zostaw to na potem nie mów, że nie da się
Zwolnij trochę, ziom, ziom, ziom zwolnij trochę
Powiesz to nierozsądne, ale trzeba czasem odbić
Pogadać, napić się, upodlić, wiem
Też mam z tym problem
Ale są, są, są takie dni, kiedy mówię sobie odbij
Moi ludzie ze mną są (są!) - cała banda, ha!
Głośno będzie na pewno, się boj, nawet unplugged
I nie szampan, wóda, barman, wóda, dancing, sztuka tańca to twerki
Sam Gandalf tego nie ogarnia #magia, hokus pokus jak wersy
Mogę pójść w dance z tobą, czy walić wódę z tobą, bejbe
Nie licz na romantyka przy świecach dziś (dziś) - to nie ten dzień
Co najwyżej, gdy pada bateria w opcji, jakiś chyba [?]
Nocny maratończyk, lubię błądzić, Nike [?] klip jak Mac Miller
Monitoring miasta, dużo nas tam, jakiś abstrakt, chyba inna grawitacja
Gdyby była opcja "zobacz sam", po niektórych libacjach szło by się pochlastać
Parę zdjęć na rapie (rapie, rapie), z mordą jak Mupet (Mupet)
To jedyny dowód na to gdzie wczoraj widziano moją japę
Napiłbym się z tobą wódki dziś, wychylylybymy potem
Drina goni kolejny drin, alkoholizm 40%
Czterdzieściprocent, po weekendzie znowu tydzień i
Nie zmienia się nic, nie zmienia się nic, nie zmienia się nic #C'est la vie!
Zamiast gnać na topę, trzeba złapać tlen
Zwolnij trochę, ziom, ziom, ziom zwolnij trochę
Zostaw to na potem nie mów, że nie da się
Zwolnij trochę, ziom, ziom, ziom zwolnij trochę
Powiesz to nierozsądne, ale trzeba czasem odbić
Pogadać, napić się, upodlić, wiem
Też mam z tym problem
Ale są, są, są takie dni, kiedy mówię sobie odbij
[Zen]
Nie wiem jak uspokoić melanże, tego nie chcę, sobie tańczę
Lubię czasem wódę, naprawdę; moi ludzie to samo dokładnie
To samo dokładnie, to samo dokładnie, pewnie pijemy za wiele
Ale w tym nie ma nic złego, póki komukolwiek nic nie odjebie
Kocham eskapady na mieście, domowe po pijaku refleksje
Powroty przez pętle pokazują nasze lekkie podejście
Lubie czasem stać bez mózgu, który jeszcze okupuje parkiet
Ja to nazywam truskul, lubię żyć niemoralnie
Mógłbym powiedzieć, że będę abstynentem i nie będę pił w ogóle
Powiedziałem raz moim ludziom tak, a następnie poszedłem po wódę
Czasem nie lubię gadać, a plany po prostu wykopać za drzwi
Pójść gdzieś, nieważne gdzie, wrócić za dwa dni
Co z tego, że ktoś umoralni, stop mordo, sam to zrobię
Moja bomba, moje slowmo, nie zawsze wychodzi na zdrowie
Ale powtarzam sobie... ZWOLNIJ TROCHĘ
Zamiast gnać na topę, trzeba złapać tlen
Zwolnij trochę, ziom, ziom, ziom zwolnij trochę
Zostaw to na potem nie mów, że nie da się
Zwolnij trochę, ziom, ziom, ziom zwolnij trochę
Powiesz to nierozsądne, ale trzeba czasem odbić
Pogadać, napić się, upodlić, wiem
Też mam z tym problem
Ale są, są, są takie dni, kiedy mówię sobie odbij