Będę walczył by Edzio Lyrics
[Refren x2]
Będę walczył o wiarę, o honor, o respekt o prawdę i szczerość i o autentyczność
Będę walczył o wolność, o życie, ojczyznę, stabilność, o zdrowie i o pewną przyszłość
Będę walczył o duszę, zbawienie, sumienie, spełnienie dla mnie i dla ciebie o bliskich, przyjaciół, rodzinę i szczęście dla wszystkich
O pasję a dopiero na końcu o zyski
[Zwrotka 1]:
Byłem na dnie i wystarczy
Przyszedł już czas, by się podnieść
Wiem, jak to jest być na tarczy
Dlatego dziś jestem orłem
Przyjdzie czas na koronę
Póki co te wersy wbijają się w głowę jak ciernie
A ja nie zamierzam dłużej sobie stać biernie
Więc moja bandera znowu powiewa wiernie
Chcieli się mnie pozbyć
Wielu durnie już czaiło sie na moje miejsce, sprytne
Pojawiam sie na nowo, ale tym razem nie zniknę
Gadają, że się skończyłem, sukinsynu, czas na sequel
Olej tych co sieją ferment
Ja oddzielam ziarno od plew, jakbym wjechał tu traktorem
I zasieję spustoszenie, oni chcieli zbierać plony
Ale na tym polu bitwy ja odgrywam główną rolę
Ja jestem jak writer - moją ksywę za te wrzuty przekreśliło już wielu
I wypisywali długopisy pisząc na mnie punche
Ale nawet ich pismo przy mnie jest bez charakteru
Byłem dla nich kłopotem za tracki z polotem i trasy po flotę
Nigdy nie przebijesz mnie doświadczeniem
Znam drogę z dna na szczyt - tam i z powrotem
Skumaj to, że się nie poddam
Nawet krytyce, więc mnie nie pouczaj
Jak mnie skreśliłeś to odłóż ten słownik
Bo mam dla ciebie wyrazy współczucia
Każdy kto spisał na straty mnie dzisiaj się bije z myślami
Chcieli zamknać drzwi, to się wbiłem oknami
Chcieli zamknąć ryj, to się wbiłem do bani
[Refren x2]
Będę walczył o wiarę, o honor, o respekt o prawdę i szczerość i o autentyczność
Będę walczył o wolność, o życie, ojczyznę, stabilność, o zdrowie i o pewną przyszłość
Będę walczył o duszę, zbawienie, sumienie, spełnienie dla mnie i dla ciebie o bliskich, przyjaciół, rodzinę i szczęście dla wszystkich
O pasję a dopiero na końcu o zyski
[Zwrotka 2]:
Tyle razy już leżałem na deskach, że do teraz z trudem wyciągam drzazgi
I nie tylko w rapie, pieprzyć ten rap, kiedy życie Cię ciągle rozgniata do miazgi
Miałem plany, byłem na szlaku wygranych, a u boku miałem miłość
Ale poczułem się nagle, jakby pijany architekt projektował moje życie, bo wszystko się zawaliło
Od pasji, przez szkołę, rodzinę, znajomych i związek - nawaliłem we wszystkim
Spieprzyłem licencjat i straciłem robotę
Miałem mieć zawód, a sprawiłem go bliskim
Jakbym się wszystkiego wyparł, czas pokazał, że osoby bliskie to przypał
Kiedy brakowało wsparcia wszyscy Ci, którym ufałem, w końcu pokazali plecy jak Mr. Olympia
I do kogo się zwrócić, odurzony na problemowym haju
Gdy ojciec w depresji, siostra na odwyku, a matka w szpitalu? (No co jest ziomalu?)
Gdy przez zaniedbania narastały długi
Wielu z was by po tym się zaćpało gdzieś nocą
I możliwe, że ja bym zrobił to samo, a Jedyny Jezus mi przyszedł z pomocą
Nie zawsze jest się na fali, a częściej jest się ofiarą
Dzięki temu mam charakter ze stali, bo życie mi go dobrze zahartowało
Nie boję się przegrać i dlatego wygram
Nie płynę z prądem jak płotki
To Bóg mi daję tą siłę, dzięki której mogę być tym kolesiem z pierwszej zwrotki
[Refren x2]
Będę walczył o wiarę, o honor, o respekt o prawdę i szczerość i o autentyczność
Będę walczył o wolność, o życie, ojczyznę, stabilność, o zdrowie i o pewną przyszłość
Będę walczył o duszę, zbawienie, sumienie, spełnienie dla mnie i dla ciebie o bliskich, przyjaciół, rodzinę i szczęście dla wszystkich
O pasję a dopiero na końcu o zyski
[Zwrotka 1]:
Byłem na dnie i wystarczy
Przyszedł już czas, by się podnieść
Wiem, jak to jest być na tarczy
Dlatego dziś jestem orłem
Przyjdzie czas na koronę
Póki co te wersy wbijają się w głowę jak ciernie
A ja nie zamierzam dłużej sobie stać biernie
Więc moja bandera znowu powiewa wiernie
Chcieli się mnie pozbyć
Wielu durnie już czaiło sie na moje miejsce, sprytne
Pojawiam sie na nowo, ale tym razem nie zniknę
Gadają, że się skończyłem, sukinsynu, czas na sequel
Olej tych co sieją ferment
Ja oddzielam ziarno od plew, jakbym wjechał tu traktorem
I zasieję spustoszenie, oni chcieli zbierać plony
Ale na tym polu bitwy ja odgrywam główną rolę
Ja jestem jak writer - moją ksywę za te wrzuty przekreśliło już wielu
I wypisywali długopisy pisząc na mnie punche
Ale nawet ich pismo przy mnie jest bez charakteru
Byłem dla nich kłopotem za tracki z polotem i trasy po flotę
Nigdy nie przebijesz mnie doświadczeniem
Znam drogę z dna na szczyt - tam i z powrotem
Skumaj to, że się nie poddam
Nawet krytyce, więc mnie nie pouczaj
Jak mnie skreśliłeś to odłóż ten słownik
Bo mam dla ciebie wyrazy współczucia
Każdy kto spisał na straty mnie dzisiaj się bije z myślami
Chcieli zamknać drzwi, to się wbiłem oknami
Chcieli zamknąć ryj, to się wbiłem do bani
[Refren x2]
Będę walczył o wiarę, o honor, o respekt o prawdę i szczerość i o autentyczność
Będę walczył o wolność, o życie, ojczyznę, stabilność, o zdrowie i o pewną przyszłość
Będę walczył o duszę, zbawienie, sumienie, spełnienie dla mnie i dla ciebie o bliskich, przyjaciół, rodzinę i szczęście dla wszystkich
O pasję a dopiero na końcu o zyski
[Zwrotka 2]:
Tyle razy już leżałem na deskach, że do teraz z trudem wyciągam drzazgi
I nie tylko w rapie, pieprzyć ten rap, kiedy życie Cię ciągle rozgniata do miazgi
Miałem plany, byłem na szlaku wygranych, a u boku miałem miłość
Ale poczułem się nagle, jakby pijany architekt projektował moje życie, bo wszystko się zawaliło
Od pasji, przez szkołę, rodzinę, znajomych i związek - nawaliłem we wszystkim
Spieprzyłem licencjat i straciłem robotę
Miałem mieć zawód, a sprawiłem go bliskim
Jakbym się wszystkiego wyparł, czas pokazał, że osoby bliskie to przypał
Kiedy brakowało wsparcia wszyscy Ci, którym ufałem, w końcu pokazali plecy jak Mr. Olympia
I do kogo się zwrócić, odurzony na problemowym haju
Gdy ojciec w depresji, siostra na odwyku, a matka w szpitalu? (No co jest ziomalu?)
Gdy przez zaniedbania narastały długi
Wielu z was by po tym się zaćpało gdzieś nocą
I możliwe, że ja bym zrobił to samo, a Jedyny Jezus mi przyszedł z pomocą
Nie zawsze jest się na fali, a częściej jest się ofiarą
Dzięki temu mam charakter ze stali, bo życie mi go dobrze zahartowało
Nie boję się przegrać i dlatego wygram
Nie płynę z prądem jak płotki
To Bóg mi daję tą siłę, dzięki której mogę być tym kolesiem z pierwszej zwrotki
[Refren x2]