Jedyna szansa by EPSI Lyrics
Zwrotka 1:
Rozkładam swoje ręce, na uczucia tak pasywny
Życie kontroluje, czy z błędów coś wynieśliśmy
Od środka czuje spokój, lecz sumienie chce wymagać
Nawet pustka wogół, nie bolała tak jak zdrada
Widze labirynty, i drogi bez powrotów
Pomieszczenia z lustrami, walka w tym amoku
Jak smakuje sól, z morza co wypełnia usta
Byłem już tak blisko, aby nie doczekać jutra
W naturze odczuwamy, będąc w wodzie prądy wsteczne
W życiu nic nie cofniesz, dlatego mamy dreszcze
Idę do nieba czy piekła?, to wewnętrzna mękka
Gdy zabiera kogoś, kogo mieliśmy na zdjęciach...
Refren:
Marnujemy wiele szans, mając w sobie silną wole
Przecinamy tą tętnicę, gasząc wzrastający płomień
Nie potrafię czekać, euforia jest nade mną
Nie od razu rzym zbudowano, a widzę ciemność...
Zwrotka 2:
W ciemności widzę więcej, gdy wzrok się przyzwyczaja
Odczuwam bardziej pustke, chciałbym życ jak szaman
Uspokajają noce, kiedy wogół ta głęboka cisza
Słychać szum tych liści, w głowie miliony pytań
Smutek w oczach, z bezsilności łzy płynące same
Chciałem zabić rane, zapomniałem że mam wiare
Na miliony ludzi, właśnie ja dostałem talent
To jedyna szansa, której nie zmarnowałem
To co widze dzisiaj, jutro już to pamiętam
To co czuję teraz, krwawi z mojego wnętrza
Co przyniesie jutro, dzisiaj jest obawą
Przetrwam wszystkie próby, czy nie obudze się rano?
Refren:
Marnujemy wiele szans, mając w sobie silną wole
Przecinamy tą tętnicę, gasząc wzrastający płomień
Nie potrafię czekać, euforia jest nade mną
Nie od razu rzym zbudowano, a widzę ciemność...
Rozkładam swoje ręce, na uczucia tak pasywny
Życie kontroluje, czy z błędów coś wynieśliśmy
Od środka czuje spokój, lecz sumienie chce wymagać
Nawet pustka wogół, nie bolała tak jak zdrada
Widze labirynty, i drogi bez powrotów
Pomieszczenia z lustrami, walka w tym amoku
Jak smakuje sól, z morza co wypełnia usta
Byłem już tak blisko, aby nie doczekać jutra
W naturze odczuwamy, będąc w wodzie prądy wsteczne
W życiu nic nie cofniesz, dlatego mamy dreszcze
Idę do nieba czy piekła?, to wewnętrzna mękka
Gdy zabiera kogoś, kogo mieliśmy na zdjęciach...
Refren:
Marnujemy wiele szans, mając w sobie silną wole
Przecinamy tą tętnicę, gasząc wzrastający płomień
Nie potrafię czekać, euforia jest nade mną
Nie od razu rzym zbudowano, a widzę ciemność...
Zwrotka 2:
W ciemności widzę więcej, gdy wzrok się przyzwyczaja
Odczuwam bardziej pustke, chciałbym życ jak szaman
Uspokajają noce, kiedy wogół ta głęboka cisza
Słychać szum tych liści, w głowie miliony pytań
Smutek w oczach, z bezsilności łzy płynące same
Chciałem zabić rane, zapomniałem że mam wiare
Na miliony ludzi, właśnie ja dostałem talent
To jedyna szansa, której nie zmarnowałem
To co widze dzisiaj, jutro już to pamiętam
To co czuję teraz, krwawi z mojego wnętrza
Co przyniesie jutro, dzisiaj jest obawą
Przetrwam wszystkie próby, czy nie obudze się rano?
Refren:
Marnujemy wiele szans, mając w sobie silną wole
Przecinamy tą tętnicę, gasząc wzrastający płomień
Nie potrafię czekać, euforia jest nade mną
Nie od razu rzym zbudowano, a widzę ciemność...