Parowozy by Charles Monaco Lyrics
[Intro]
Siedzę dzisiaj zatopiony w tej marności
Czasem czuję jakby to był okres wielkopostny
Chyba powoli dopalają się te mosty
Ja nic nie poradzę, nie będę się kłaniał, jestem chłopak prosty
I młody, więc na nosie jeszcze krosty
I szkody pod okiem, bo jakiś ziomek był zazdrosny
Pod wody wpływem, która robiła za popitę
I wódy, po której zostawił mi ten brykiet
[Zw1]
Kolejny wieczór i kolejna noc
Posiedziałbym w domu, poskładał te słowa i obejrzał GoT
Ktoś tu jednak wspaniałomyślnie wpada na mój trop
Odebrałem urządzenie 'no po prostu szok!'
Słyszę w słuchawce, za pierwszym razem odbieram
Gdy siedzę przy kawce, najczęściej tę maszynkę zlewam
Jestem latawcem, więc airplane mode wybieram
Nic tutaj nie poradzę, ciągle nie wiem gdzie jest ziemia
A gdzie jest niebo, życie offline uzależnia bardziej niż mefedron
Dobrze więc, że dzwonisz przekaż, że się pojawię kolegom
Biorę zimny prysznic, a dalej Armani Code
Może spotkam jakąś Madame Blond
Wchodzimy na imprezę, myślę "może będzie fajnie"
Może zdarzy się okazja zakochać tu w jakiejś pannie
Lepiej spotkać ją na żywo niż oglądać zdalnie
Ludzi tyle, że rzucam oczami gdzie popadnie
[Ref]
Ci ludzie wokół jak te parowozy
Buchem przepełnione są te proste i kręcone włosy
Dymem usmolone płuca mają kolor szosy
Wydekoltowane panie odsłaniają swe wąwozy
A szpilki na nogach smukłe jak butelka z trunkiem
Wypijanym na dwoje przed pocałunkiem
Panowie razem wykrzykują wdzięcznym chórkiem
Po tej nocy pewnie znów będą chcieli powtórkę
[Zw2]
Ale ja pana ostrzegam, to nie canal+
Na pilocie rano się nie pojawi button wróć
Już napięta strzała, odważny jak Robin Hood
Polowanie rozpoczęte, w głowie szampan znów
Nie da się oderwać oczu od tych smukłych nóg
Wyciągam ostatni sprzed pandemii menthol szlug
I tak się zastanawiam, ile tu potrzeba prób
By uwierzyła pani, że mnie nie interesuje skrót
Domniemywany skrót do pani serca
Poprzez te słynne miejsca, które zakrywa sukienka
Chyba wolę jednak spytać czy życie to ciężar
Czy może bardziej jest jak tęczowa inwencja
Tylko jak to zrobić gdy w erze tinderka
Oraz insta człowiek gdy się zapyta gdzie jest Twoja przystań
I kim jesteś, co porabiasz i w ogóle co słychać
Dziwisz się jakbyś spotkała jakiegoś Moby Dicka
[Ref]
Ci ludzie wokół jak te parowozy
Buchem przepełnione są te proste i kręcone włosy
Dymem usmolone płuca mają kolor szosy
Wydekoltowane panie odsłaniają swe wąwozy
A szpilki na nogach smukłe jak butelka z trunkiem
Wypijanym na dwoje przed pocałunkiem
Panowie razem wykrzykują wdzięcznym chórkiem
Po tej nocy pewnie znów będą chcieli powtórkę
[Zw3]
W gruncie rzeczy drogie panie czasem macie rację
Wiadomo, że są takie typy dla których życie to wakacje
Trzeba podjąć trud, a to nie jest łatwe
Łatwiej jest zerwać ubranie niż zbudować zaufanie
Czasem brakuje tej odwagi, fakt
I nie jeden raz łatwiej jest schować twarz
W tym kwadracie gdzie możesz utopić nie tylko czas
Lecz problemu nie rozwiąże kolejny hasz-
-tag i niejeden kozak, chowa się za samochodem pijąc browar
Pokaż jaki teraz jesteś chojrak, podejdź do nieznajomej i niech cuda zdziała mowa
Którą przekonasz tą piękną, by dała numer swojego fona
[Ref]
Ci ludzie wokół jak te parowozy
Buchem przepełnione są te proste i kręcone włosy
Dymem usmolone płuca mają kolor szosy
Wydekoltowane panie odsłaniają swe wąwozy
A szpilki na nogach smukłe jak butelka z trunkiem
Wypijanym na dwoje przed pocałunkiem
Panowie razem wykrzykują wdzięcznym chórkiem
Po tej nocy pewnie znów będą chcieli powtórkę
Siedzę dzisiaj zatopiony w tej marności
Czasem czuję jakby to był okres wielkopostny
Chyba powoli dopalają się te mosty
Ja nic nie poradzę, nie będę się kłaniał, jestem chłopak prosty
I młody, więc na nosie jeszcze krosty
I szkody pod okiem, bo jakiś ziomek był zazdrosny
Pod wody wpływem, która robiła za popitę
I wódy, po której zostawił mi ten brykiet
[Zw1]
Kolejny wieczór i kolejna noc
Posiedziałbym w domu, poskładał te słowa i obejrzał GoT
Ktoś tu jednak wspaniałomyślnie wpada na mój trop
Odebrałem urządzenie 'no po prostu szok!'
Słyszę w słuchawce, za pierwszym razem odbieram
Gdy siedzę przy kawce, najczęściej tę maszynkę zlewam
Jestem latawcem, więc airplane mode wybieram
Nic tutaj nie poradzę, ciągle nie wiem gdzie jest ziemia
A gdzie jest niebo, życie offline uzależnia bardziej niż mefedron
Dobrze więc, że dzwonisz przekaż, że się pojawię kolegom
Biorę zimny prysznic, a dalej Armani Code
Może spotkam jakąś Madame Blond
Wchodzimy na imprezę, myślę "może będzie fajnie"
Może zdarzy się okazja zakochać tu w jakiejś pannie
Lepiej spotkać ją na żywo niż oglądać zdalnie
Ludzi tyle, że rzucam oczami gdzie popadnie
[Ref]
Ci ludzie wokół jak te parowozy
Buchem przepełnione są te proste i kręcone włosy
Dymem usmolone płuca mają kolor szosy
Wydekoltowane panie odsłaniają swe wąwozy
A szpilki na nogach smukłe jak butelka z trunkiem
Wypijanym na dwoje przed pocałunkiem
Panowie razem wykrzykują wdzięcznym chórkiem
Po tej nocy pewnie znów będą chcieli powtórkę
[Zw2]
Ale ja pana ostrzegam, to nie canal+
Na pilocie rano się nie pojawi button wróć
Już napięta strzała, odważny jak Robin Hood
Polowanie rozpoczęte, w głowie szampan znów
Nie da się oderwać oczu od tych smukłych nóg
Wyciągam ostatni sprzed pandemii menthol szlug
I tak się zastanawiam, ile tu potrzeba prób
By uwierzyła pani, że mnie nie interesuje skrót
Domniemywany skrót do pani serca
Poprzez te słynne miejsca, które zakrywa sukienka
Chyba wolę jednak spytać czy życie to ciężar
Czy może bardziej jest jak tęczowa inwencja
Tylko jak to zrobić gdy w erze tinderka
Oraz insta człowiek gdy się zapyta gdzie jest Twoja przystań
I kim jesteś, co porabiasz i w ogóle co słychać
Dziwisz się jakbyś spotkała jakiegoś Moby Dicka
[Ref]
Ci ludzie wokół jak te parowozy
Buchem przepełnione są te proste i kręcone włosy
Dymem usmolone płuca mają kolor szosy
Wydekoltowane panie odsłaniają swe wąwozy
A szpilki na nogach smukłe jak butelka z trunkiem
Wypijanym na dwoje przed pocałunkiem
Panowie razem wykrzykują wdzięcznym chórkiem
Po tej nocy pewnie znów będą chcieli powtórkę
[Zw3]
W gruncie rzeczy drogie panie czasem macie rację
Wiadomo, że są takie typy dla których życie to wakacje
Trzeba podjąć trud, a to nie jest łatwe
Łatwiej jest zerwać ubranie niż zbudować zaufanie
Czasem brakuje tej odwagi, fakt
I nie jeden raz łatwiej jest schować twarz
W tym kwadracie gdzie możesz utopić nie tylko czas
Lecz problemu nie rozwiąże kolejny hasz-
-tag i niejeden kozak, chowa się za samochodem pijąc browar
Pokaż jaki teraz jesteś chojrak, podejdź do nieznajomej i niech cuda zdziała mowa
Którą przekonasz tą piękną, by dała numer swojego fona
[Ref]
Ci ludzie wokół jak te parowozy
Buchem przepełnione są te proste i kręcone włosy
Dymem usmolone płuca mają kolor szosy
Wydekoltowane panie odsłaniają swe wąwozy
A szpilki na nogach smukłe jak butelka z trunkiem
Wypijanym na dwoje przed pocałunkiem
Panowie razem wykrzykują wdzięcznym chórkiem
Po tej nocy pewnie znów będą chcieli powtórkę