Mam dosyć by Borixon Lyrics
[Verse 1: Borixon]
Mam już dosyć pięknych, słodkich kłamstw
Odrzucam je, nie mają u mnie szans
Możesz dalej wciskać pierdolony kit
Nie pomożesz sobie, ani jemu i mi
Mam już dość toastów i pieprzonych wspomnień
One leją się bez umiaru za kołnierz
Chcę dziś zamknąć ten temat, bo czas mija
Nie ma co wybaczać, bo to nie Wigilia
Mam już dosyć krętów, zakrętów, fam
Kasuję je, oznaczam jebany spam
Mam już dosyć gadania ciągle o tym samym
Zamykam ten etap, mam inne plany
Mam dość robienia tego samego w kółko
Trzaskam takim akcjom przed nosem furtką
Dosyć bycia w tym samym miejscu
Ale wciąż coś trzyma mnie tu
[Hook: Borixon]
Kiedy czuje że coś jest nie tak
To mam szczere - dosyć
Nie wpierdalaj mi kitu
Tylko zapierdalaj z biedy do dobrobytu
X2
[Verse 2: Ramzes]
Dość pierdolenia panów nieciekawych mord
Jednorękich bandytów od zarzekanych rąk
To elita kółek wzajemnej adoracji
Koncertowych przydupasów od przyznawania racji
Nocnych telefonów, co urywają film
Niesłownych ziomów, nieszanujących świń
I z tych chwil pustych Salomon szczęścia nie poleje
Ale mam jeszcze czas, póki co z tego się śmieję
Dzięki tobie, więc przestań mnie wzruszać
Wiem jak wygląda zaprzedana dusza
I nie pierdol, że mam cię szanować
Jak widać rap nie zdążył cię wychować
Spokój, cichy pokój gdzieś na przedmieściu
Nie teraz, mam dosyć planów bez sensu
Mam dosyć sensu dziwnej codzienności
Łapię kolory szarych bloków rzeczywistości
[Hook: Borixon]
Kiedy czuje że coś jest nie tak
To mam szczere - dosyć
Nie wpierdalaj mi kitu
Tylko zapierdalaj z biedy do dobrobytu
X2
[Verse 3: Borixon]
Mam dosyć upadków, dość wzlotów
Głupich zakończeń, miłych powitań
Kto ma więcej, kto lepiej wygląda
I kto tu jest lepszy markowy bandyta
Dość kreowania swoich wizerunków
Łyka to tylko baran albo głupiec
Nie jesteś bogiem, niektórzy chcieli
Ale musieli przymusowo uciec
Dość fałszywych mord kłamliwych
I tych, co nie potrafią się im sprzeciwić
Za to wkrótce los ich rozliczy
Zatem jebać ich, nie ma się co silić
Dość prostaków i tych co nie dorośli
Może kiedyś trafią do nich te słowa
Na razie żyją sobie w niewiedzy
I trzeba ich tu zaakceptować
Mam już dosyć pięknych, słodkich kłamstw
Odrzucam je, nie mają u mnie szans
Możesz dalej wciskać pierdolony kit
Nie pomożesz sobie, ani jemu i mi
Mam już dość toastów i pieprzonych wspomnień
One leją się bez umiaru za kołnierz
Chcę dziś zamknąć ten temat, bo czas mija
Nie ma co wybaczać, bo to nie Wigilia
Mam już dosyć krętów, zakrętów, fam
Kasuję je, oznaczam jebany spam
Mam już dosyć gadania ciągle o tym samym
Zamykam ten etap, mam inne plany
Mam dość robienia tego samego w kółko
Trzaskam takim akcjom przed nosem furtką
Dosyć bycia w tym samym miejscu
Ale wciąż coś trzyma mnie tu
[Hook: Borixon]
Kiedy czuje że coś jest nie tak
To mam szczere - dosyć
Nie wpierdalaj mi kitu
Tylko zapierdalaj z biedy do dobrobytu
X2
[Verse 2: Ramzes]
Dość pierdolenia panów nieciekawych mord
Jednorękich bandytów od zarzekanych rąk
To elita kółek wzajemnej adoracji
Koncertowych przydupasów od przyznawania racji
Nocnych telefonów, co urywają film
Niesłownych ziomów, nieszanujących świń
I z tych chwil pustych Salomon szczęścia nie poleje
Ale mam jeszcze czas, póki co z tego się śmieję
Dzięki tobie, więc przestań mnie wzruszać
Wiem jak wygląda zaprzedana dusza
I nie pierdol, że mam cię szanować
Jak widać rap nie zdążył cię wychować
Spokój, cichy pokój gdzieś na przedmieściu
Nie teraz, mam dosyć planów bez sensu
Mam dosyć sensu dziwnej codzienności
Łapię kolory szarych bloków rzeczywistości
[Hook: Borixon]
Kiedy czuje że coś jest nie tak
To mam szczere - dosyć
Nie wpierdalaj mi kitu
Tylko zapierdalaj z biedy do dobrobytu
X2
[Verse 3: Borixon]
Mam dosyć upadków, dość wzlotów
Głupich zakończeń, miłych powitań
Kto ma więcej, kto lepiej wygląda
I kto tu jest lepszy markowy bandyta
Dość kreowania swoich wizerunków
Łyka to tylko baran albo głupiec
Nie jesteś bogiem, niektórzy chcieli
Ale musieli przymusowo uciec
Dość fałszywych mord kłamliwych
I tych, co nie potrafią się im sprzeciwić
Za to wkrótce los ich rozliczy
Zatem jebać ich, nie ma się co silić
Dość prostaków i tych co nie dorośli
Może kiedyś trafią do nich te słowa
Na razie żyją sobie w niewiedzy
I trzeba ich tu zaakceptować