4 AM a Milano by Biyoshi Lyrics
[Refren]
Quattro di notte a Milano
Nocą myślimy, co zjemy rano
Nie po to się tyle jechało
By cokolwiek się tu jadało
Stolica mody, pasta, pizza
Nie ważne czy talerz czy miska
Nie ważne czy lokal czy ulica
Głód zawsze i po wszystkim ściska
[Zwrotka 1]
We Włoszech stołuję się na bogato niby Migos
A w domu czekam jedynie na bigos
Za granicą nie wybieram jak z kebaba gyros
Może kiedyś jeszcze pod katedrą wyznam Ci miłość
I obiecam każdą knajpę i wspólną otyłość
Ta chemia między nami to więcej niż zażyłość
Niż zażyłość kobieto
Więcej niż jakiś przelew, weksel, czek bądź żeton
Razem zajedziemy dalej niż podczas Giro peleton
A jak nie będziemy wiedzieli, co zjeść po prostu rzućmy monetą
A jak będziemy chcieli coś zjeść to się nie martwmy dietą
Albo zupka z vegetą albo serowe fondue z bagietą
Albo sałatka z fetą, lecz nic nigdy z krewetą
Wygląda to jak skrajny hedonizm, ale też nie chce być ascetą
Jem strasznie dużo jakbym był atletą
Lecz nie kuchnia a Twe ramiona zawsze są moją metą
Już nie raz Cię uraczyłem krótką arią i arietą
Lecz tu wyjątkowo obdarzę Cię kanconetą
[Refren]
Quattro di notte a Milano
Nocą myślimy, co zjemy rano
Nie po to się tyle jechało
By cokolwiek się tu jadało
Stolica mody, pasta, pizza
Nie ważne czy talerz czy miska
Nie ważne czy lokal czy ulica
Głód zawsze i po wszystkim ściska
[Zwrotka 2]
Pseudo-romantyk, krypto-romantyk i po godzinach masterchef
Po sklepie latam godzinami, tylko, że to spożywczy sklep
Lubię to uczucie, gdy chwalisz mą kuchnie i wiem, ze to nie blef
Chcę zadowalać swą kobietę w kuchni a nie serwować sam chleb
Niektóre pary jedzą tylko w Macu, ich życie kulinarne to chlew
Szkoda mi pań, których mężczyzn kuchnie jedzą tylko kosz i zlew
Szanuję ludzi, którymi kieruje coś więcej niż sam godowy zew
Szanuję ludzi, którzy skrupulatnie i z głową oddzielają ziarno od plew
Niektóre umieją tylko zrobić brew, gorzej, gdy chodzi o trzew
Apeluję o unikanie płytkich dziew, przy nich może zalać krew
Przy ich kuchni łatwy gniew, brokuły smakujące jak krzew
I choć kojący bywa ich śpiew to nic nie boli jak na sercu szew
Pusty i nieciekawy śpiew potrafi wylecieć uchem jak wiew
Uczucia są jak sadzenie drzew, lepiej nie sadzić ich tam gdzie chlew
Warto pomyśleć czy z tego urośnie drzewo czy byle krzew
Warto pomyśleć czy nie trzeba będzie szlifować ściętych drew
[Refren]
Quattro di notte a Milano
Nocą myślimy, co zjemy rano
Nie po to się tyle jechało
By cokolwiek się tu jadało
Stolica mody, pasta, pizza
Nie ważne czy talerz czy miska
Nie ważne czy lokal czy ulica
Głód zawsze i po wszystkim ściska
Quattro di notte a Milano
Nocą myślimy, co zjemy rano
Nie po to się tyle jechało
By cokolwiek się tu jadało
Stolica mody, pasta, pizza
Nie ważne czy talerz czy miska
Nie ważne czy lokal czy ulica
Głód zawsze i po wszystkim ściska
[Zwrotka 1]
We Włoszech stołuję się na bogato niby Migos
A w domu czekam jedynie na bigos
Za granicą nie wybieram jak z kebaba gyros
Może kiedyś jeszcze pod katedrą wyznam Ci miłość
I obiecam każdą knajpę i wspólną otyłość
Ta chemia między nami to więcej niż zażyłość
Niż zażyłość kobieto
Więcej niż jakiś przelew, weksel, czek bądź żeton
Razem zajedziemy dalej niż podczas Giro peleton
A jak nie będziemy wiedzieli, co zjeść po prostu rzućmy monetą
A jak będziemy chcieli coś zjeść to się nie martwmy dietą
Albo zupka z vegetą albo serowe fondue z bagietą
Albo sałatka z fetą, lecz nic nigdy z krewetą
Wygląda to jak skrajny hedonizm, ale też nie chce być ascetą
Jem strasznie dużo jakbym był atletą
Lecz nie kuchnia a Twe ramiona zawsze są moją metą
Już nie raz Cię uraczyłem krótką arią i arietą
Lecz tu wyjątkowo obdarzę Cię kanconetą
[Refren]
Quattro di notte a Milano
Nocą myślimy, co zjemy rano
Nie po to się tyle jechało
By cokolwiek się tu jadało
Stolica mody, pasta, pizza
Nie ważne czy talerz czy miska
Nie ważne czy lokal czy ulica
Głód zawsze i po wszystkim ściska
[Zwrotka 2]
Pseudo-romantyk, krypto-romantyk i po godzinach masterchef
Po sklepie latam godzinami, tylko, że to spożywczy sklep
Lubię to uczucie, gdy chwalisz mą kuchnie i wiem, ze to nie blef
Chcę zadowalać swą kobietę w kuchni a nie serwować sam chleb
Niektóre pary jedzą tylko w Macu, ich życie kulinarne to chlew
Szkoda mi pań, których mężczyzn kuchnie jedzą tylko kosz i zlew
Szanuję ludzi, którymi kieruje coś więcej niż sam godowy zew
Szanuję ludzi, którzy skrupulatnie i z głową oddzielają ziarno od plew
Niektóre umieją tylko zrobić brew, gorzej, gdy chodzi o trzew
Apeluję o unikanie płytkich dziew, przy nich może zalać krew
Przy ich kuchni łatwy gniew, brokuły smakujące jak krzew
I choć kojący bywa ich śpiew to nic nie boli jak na sercu szew
Pusty i nieciekawy śpiew potrafi wylecieć uchem jak wiew
Uczucia są jak sadzenie drzew, lepiej nie sadzić ich tam gdzie chlew
Warto pomyśleć czy z tego urośnie drzewo czy byle krzew
Warto pomyśleć czy nie trzeba będzie szlifować ściętych drew
[Refren]
Quattro di notte a Milano
Nocą myślimy, co zjemy rano
Nie po to się tyle jechało
By cokolwiek się tu jadało
Stolica mody, pasta, pizza
Nie ważne czy talerz czy miska
Nie ważne czy lokal czy ulica
Głód zawsze i po wszystkim ściska