Golgota 2045 by Biesy Lyrics
Za oknem znowu dunkelheit
Wstaję połamany
Prosto przed siebie
Z miłością rzygam na świat
Szósta czterdzieści cztery
Myję twarz potem bez windy
Przez żebra zejdę na raz
1 0 0 0 1 1
Mam ładną kreskę
Szkoda że nie białą
Chodź pomaluję ci świat
Obraz w technice kwas
Nie wiem ile minęło lat
W głowie zawsze dunkelheit
Golgota jelita
Pięść ojca
Morda rozbita
Wybierz własnego
Składaj ofiary
Czcij jak obcego
Zeskanuj zbawienie
Ale teraz ale jeszcze
Zabawa w chowanego
W ramionach trans
Sztywnych kołysze
Łamliwych jak kredki
W pierwszym piórniku
Rozrzedzam tłumy
Rozpuszczam ulice
Co ścieka napinam
Łuk tęcza skurcza
Maszyna
333x2
Myję twarz potem danse fecal
Nie mogę spać kolejny kurwa
0 0 1 1 0 1
Potrafię policzyć
Przedstawię cię
Po rzymsku arabsku
Jesteś wymierny i bez znaczenia
Został mi ostatni most
Wstaję połamany
Prosto przed siebie
Z miłością rzygam na świat
Szósta czterdzieści cztery
Myję twarz potem bez windy
Przez żebra zejdę na raz
1 0 0 0 1 1
Mam ładną kreskę
Szkoda że nie białą
Chodź pomaluję ci świat
Obraz w technice kwas
Nie wiem ile minęło lat
W głowie zawsze dunkelheit
Golgota jelita
Pięść ojca
Morda rozbita
Wybierz własnego
Składaj ofiary
Czcij jak obcego
Zeskanuj zbawienie
Ale teraz ale jeszcze
Zabawa w chowanego
W ramionach trans
Sztywnych kołysze
Łamliwych jak kredki
W pierwszym piórniku
Rozrzedzam tłumy
Rozpuszczam ulice
Co ścieka napinam
Łuk tęcza skurcza
Maszyna
333x2
Myję twarz potem danse fecal
Nie mogę spać kolejny kurwa
0 0 1 1 0 1
Potrafię policzyć
Przedstawię cię
Po rzymsku arabsku
Jesteś wymierny i bez znaczenia
Został mi ostatni most