Jan Baptysta by Baant Lyrics
Nadzy, pod skórami wielbłądzimi;
Głos wołający na pustyni
Tyś ma z pustki wybawczyni;
Głos wołający na pustyni
Tyś rozsądku zabójczyni;
Głos wołający na pustyni
I nikt za to Cię nie wini, boś
Głos wołający na pustyni
Bronisz się chwilę dłońmi skrzyżowanymi;
Głos wołający na pustyni
Lecz wiesz przecież, nic złego nie uczyni
Głos wołający na pustyni
W nocny ten chrzest oboje wątpimy;
Głos wołający na pustyni
A gdzie żeśmy byli, to rano zmyślimy;
Głos wołający na pustyni
Imię me po ojcu Jego, kapłanie Twojej Świątyni
To On:
Głos wołający na pustyni
Gdy już siada na mnie Twych ust szarańcza
By pożywić się moimi
By wyszeptać czułe słowa
Drga mi w uszach, tuż przed nimi
Głos wołający na pustyni
Głos wołający na pustyni
Tyś ma z pustki wybawczyni;
Głos wołający na pustyni
Tyś rozsądku zabójczyni;
Głos wołający na pustyni
I nikt za to Cię nie wini, boś
Głos wołający na pustyni
Bronisz się chwilę dłońmi skrzyżowanymi;
Głos wołający na pustyni
Lecz wiesz przecież, nic złego nie uczyni
Głos wołający na pustyni
W nocny ten chrzest oboje wątpimy;
Głos wołający na pustyni
A gdzie żeśmy byli, to rano zmyślimy;
Głos wołający na pustyni
Imię me po ojcu Jego, kapłanie Twojej Świątyni
To On:
Głos wołający na pustyni
Gdy już siada na mnie Twych ust szarańcza
By pożywić się moimi
By wyszeptać czułe słowa
Drga mi w uszach, tuż przed nimi
Głos wołający na pustyni