ASTUZIA by Astuzia Lyrics
[Zwrotka 1: Feno]
Brak planu to przykryty start
Zaczaruj mnie wizją strat i wad
Do stanu obecnych spraw
Nie dorastam bo błądzę, ciągle się krążę, gdzieś tam
[Zwrotka 2: Kras]
Wchodzę w to życie vabank
Wchodzę w to sam
Pluję na ten cały świat
Posyp to gówno na blat Bo tylko tak
Nadążysz za tempem zmian
Ja dzisiaj jestem offline
Ty jesteś blind, ja ciągle grind, yeah
Ja to ten one of a kind
One of a kind, ona of a kind, yeah, yeah!
[Zwrotka 3: Smagi]
Jestem dla Ciebie jak puszka pandory
Uwierz, że nie chcesz mnie nigdy otworzyć
Życie to gierka, tak jak te pozory
Zobaczysz diabła jak spojrzysz mi w oczy
Życie to żart, liczy się hajs
A mimo to, wiem ile wart
Jestem tu kurwa i chuj mnie obchodzi co mówią podwórka
Ja idę po swoje i przez to Cię wkurwiam
Idę po swoje i przez to Cię wkurwiam!
[Zwrotka 4: Kidflip]
Wizyty z psycholog jak Michael De Santa
Ona po blantach i myśli o tabsach
Piszę te wersy jakbym był na wagsach
Pandemia, kłamstwa bo ludzie są w maskach
Metki na ciuchach, osłania was kasa
Ziomy walą prozak, ja w programie wciskam play
Sobie myślisz "jesteś kozak", w chuju mamy ten Twój fame
Moje mordy lubią jarać, system próbuje nas zwieść
Typy ciągle oceniają, a nie wiedzą co jest pięć
[Zwrotka 5: Rewers]
Zbliża się koniec tej jebanej ciszy
Popatrz, bo zaraz nam będą tu spływać pieniądze
Feno już leci nabity, zaraz mainstream będzie czyścił mu porsche Zawsze na wszystko my mamy alibi
A tym razem lecimy po swoje chłopcze
Całe to moje życie jest na niby
Czekaj, czekaj, czekaj chwilę, urosnę, Bang, ooh, eh
Dziesięć lat, za nami chudych lat
A grubych nawet w planach nie ma
Mamy tylko muzę i bliskich którzy
Nadal chcą nas wspierać
Nadal skaczę po kałużach jak dzieciak
I siedzę w komórce zamknięty na życie
Bo i to, i to, i to może poczekać
Brak planu to przykryty start
Zaczaruj mnie wizją strat i wad
Do stanu obecnych spraw
Nie dorastam bo błądzę, ciągle się krążę, gdzieś tam
[Zwrotka 2: Kras]
Wchodzę w to życie vabank
Wchodzę w to sam
Pluję na ten cały świat
Posyp to gówno na blat Bo tylko tak
Nadążysz za tempem zmian
Ja dzisiaj jestem offline
Ty jesteś blind, ja ciągle grind, yeah
Ja to ten one of a kind
One of a kind, ona of a kind, yeah, yeah!
[Zwrotka 3: Smagi]
Jestem dla Ciebie jak puszka pandory
Uwierz, że nie chcesz mnie nigdy otworzyć
Życie to gierka, tak jak te pozory
Zobaczysz diabła jak spojrzysz mi w oczy
Życie to żart, liczy się hajs
A mimo to, wiem ile wart
Jestem tu kurwa i chuj mnie obchodzi co mówią podwórka
Ja idę po swoje i przez to Cię wkurwiam
Idę po swoje i przez to Cię wkurwiam!
[Zwrotka 4: Kidflip]
Wizyty z psycholog jak Michael De Santa
Ona po blantach i myśli o tabsach
Piszę te wersy jakbym był na wagsach
Pandemia, kłamstwa bo ludzie są w maskach
Metki na ciuchach, osłania was kasa
Ziomy walą prozak, ja w programie wciskam play
Sobie myślisz "jesteś kozak", w chuju mamy ten Twój fame
Moje mordy lubią jarać, system próbuje nas zwieść
Typy ciągle oceniają, a nie wiedzą co jest pięć
[Zwrotka 5: Rewers]
Zbliża się koniec tej jebanej ciszy
Popatrz, bo zaraz nam będą tu spływać pieniądze
Feno już leci nabity, zaraz mainstream będzie czyścił mu porsche Zawsze na wszystko my mamy alibi
A tym razem lecimy po swoje chłopcze
Całe to moje życie jest na niby
Czekaj, czekaj, czekaj chwilę, urosnę, Bang, ooh, eh
Dziesięć lat, za nami chudych lat
A grubych nawet w planach nie ma
Mamy tylko muzę i bliskich którzy
Nadal chcą nas wspierać
Nadal skaczę po kałużach jak dzieciak
I siedzę w komórce zamknięty na życie
Bo i to, i to, i to może poczekać