Nasz rap dzieli by 2NP Lyrics
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Oddziel nas jebaną krechą
Od tych jebanych skurwieli!
Tu za późno na ratunek, chuj w kulturę, hiphopowcy
Mam znacznie większy szacunek do jebanych kurew z Roksy
Zaraz dostaniemy propsy albo zniżkę da nam ściera
Tylko jak wybierać teraz - u Roksy czy u rapera?
Nie zgrywam tu bohatera, rap umiera, no i dobrze
Chuj w te rapujące zera od Tatry, aż po Kołobrzeg
Masz tu pierdolony pogrzeb, popatrz, jaki ze mnie klecha
Tak molestuję ten bit, że czujesz chuja w bebechach
KRS-One ma dziś pecha, niechaj zmienia w tych zasadach
Na pogardę dla pajaców w jebanych za dużych szmatach
Durniu, znikaj jak wypłata, jak napierdalasz życiówki
Będzie mówił mi jak żyć jakiś łepek z podstawówki
Nie zapłacę ci złotówki, wypierdalaj na A4
Chciałbyś zjeść zęby na rapie, lecz zostały ci ze cztery
Pierdolę wszystkie bariery i zasady, tępa ściero
Dzielę te jebane zera zawsze przez jebane zero
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Oddziel nas jebaną krechą
Od tych jebanych skurwieli!
Nie! Dziwko to nie wybujałe ego
Przyjdzie co do czego, rozpierdolimy każdego
Panoszę się lebiego, mów mi McGregor podziemia
Każdą porażkę życiową zamieniam tu w wyświetlenia
Do widzenia w piekle, nie mam żadnych granic
Jestem lata świetlne przed waszymi idolami
Blamaż? Nawet sama Matka Boska, bijacz
Może zlecieć na chmurze i wziąć mi chuja do ryja
Bre! Spierdoliłem wszystko, leżę na dnie
Wyjebane mam, czy mnie zabijesz, czy okradniesz
Bre! Weź, człowieku, wbij mi kosę w nerkę
Zmartwychwstanę w parę sekund i ci wręczę bombonierkę
Ten rap dzieli skurwieli, mam w chuj kojące punchline'y
Jakby ci wzięli w kąpieli wjebali toster do wanny
Piszemy czarny scenariusz, [?] drzewa, dolary
Ciężko jest gonić za snami, gdy non stop miewasz koszmary
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Oddziel nas jebaną krechą
Od tych jebanych skurwieli!
Hiphop wcale nie umiera, hiphop zdechł już Panie Nas
Ja właśnie wskrzeszam skurwiela, by go zabić jeszcze raz
Chciałbyś z rapu mieć tu hajs, i mieć blask i mieć rozgłos
To przypierdol się do nas, będziesz polskie Suicide Boys
Chciałbyś, kurwa, zabrać głos, lecz ja go zabieram dzisiaj
Kończysz jako samo-Boys, bez jebanego suicide
To twoja jebana nisza, więc nagrywaj właśnie chałę
Już nie będziesz samobójcą, bo cię właśnie odjebałem
Ściero, zobacz jak zero tu rozpierdala skurwielów
Niewskazane zostawić mnie tutaj z kartką papieru
Jak w pierdolonym burdelu ciśniemy tu z każdym graczem
Rzucamy hajsem w te kurwy, by napierdalały czaczę
Człowieku, płaczę ze śmiechu, weź zapal kulturze znicza
Spłukane staruchy w rondach kontra gówniarzeria z Twitcha
Nieźle wkurwiona ulica, nic tylko gady pierdolą
A szarych ludzi zachwyca Biedronka i disco polo
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Oddziel nas jebaną krechą
Od tych jebanych skurwieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Oddziel nas jebaną krechą
Od tych jebanych skurwieli!
Tu za późno na ratunek, chuj w kulturę, hiphopowcy
Mam znacznie większy szacunek do jebanych kurew z Roksy
Zaraz dostaniemy propsy albo zniżkę da nam ściera
Tylko jak wybierać teraz - u Roksy czy u rapera?
Nie zgrywam tu bohatera, rap umiera, no i dobrze
Chuj w te rapujące zera od Tatry, aż po Kołobrzeg
Masz tu pierdolony pogrzeb, popatrz, jaki ze mnie klecha
Tak molestuję ten bit, że czujesz chuja w bebechach
KRS-One ma dziś pecha, niechaj zmienia w tych zasadach
Na pogardę dla pajaców w jebanych za dużych szmatach
Durniu, znikaj jak wypłata, jak napierdalasz życiówki
Będzie mówił mi jak żyć jakiś łepek z podstawówki
Nie zapłacę ci złotówki, wypierdalaj na A4
Chciałbyś zjeść zęby na rapie, lecz zostały ci ze cztery
Pierdolę wszystkie bariery i zasady, tępa ściero
Dzielę te jebane zera zawsze przez jebane zero
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Oddziel nas jebaną krechą
Od tych jebanych skurwieli!
Nie! Dziwko to nie wybujałe ego
Przyjdzie co do czego, rozpierdolimy każdego
Panoszę się lebiego, mów mi McGregor podziemia
Każdą porażkę życiową zamieniam tu w wyświetlenia
Do widzenia w piekle, nie mam żadnych granic
Jestem lata świetlne przed waszymi idolami
Blamaż? Nawet sama Matka Boska, bijacz
Może zlecieć na chmurze i wziąć mi chuja do ryja
Bre! Spierdoliłem wszystko, leżę na dnie
Wyjebane mam, czy mnie zabijesz, czy okradniesz
Bre! Weź, człowieku, wbij mi kosę w nerkę
Zmartwychwstanę w parę sekund i ci wręczę bombonierkę
Ten rap dzieli skurwieli, mam w chuj kojące punchline'y
Jakby ci wzięli w kąpieli wjebali toster do wanny
Piszemy czarny scenariusz, [?] drzewa, dolary
Ciężko jest gonić za snami, gdy non stop miewasz koszmary
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Oddziel nas jebaną krechą
Od tych jebanych skurwieli!
Hiphop wcale nie umiera, hiphop zdechł już Panie Nas
Ja właśnie wskrzeszam skurwiela, by go zabić jeszcze raz
Chciałbyś z rapu mieć tu hajs, i mieć blask i mieć rozgłos
To przypierdol się do nas, będziesz polskie Suicide Boys
Chciałbyś, kurwa, zabrać głos, lecz ja go zabieram dzisiaj
Kończysz jako samo-Boys, bez jebanego suicide
To twoja jebana nisza, więc nagrywaj właśnie chałę
Już nie będziesz samobójcą, bo cię właśnie odjebałem
Ściero, zobacz jak zero tu rozpierdala skurwielów
Niewskazane zostawić mnie tutaj z kartką papieru
Jak w pierdolonym burdelu ciśniemy tu z każdym graczem
Rzucamy hajsem w te kurwy, by napierdalały czaczę
Człowieku, płaczę ze śmiechu, weź zapal kulturze znicza
Spłukane staruchy w rondach kontra gówniarzeria z Twitcha
Nieźle wkurwiona ulica, nic tylko gady pierdolą
A szarych ludzi zachwyca Biedronka i disco polo
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Nasz rap dzieli!
Oddziel nas jebaną krechą
Od tych jebanych skurwieli!